Niektórych kierowców rozgrzała do czerwoności decyzja Parlamentu Europejskiego popierająca zakaz sprzedaży pojazdów z silnikiem spalinowym od 2035 r. I choć eksperci pocieszają, że do tego czasu wciąż drogie samochody elektryczne potanieją, rośnie lęk kierowców, że w niedalekiej przyszłości zostaną zmuszeni do przesiadki na tramwaj lub rower.
Czytaj więcej
Polska jak najszybciej musi stać się gigantycznym placem budowy nowych ładowarek, a inwestycje powinny być liczone w tysiącach nowych stacji – i to w perspektywie najbliższych kilku lat.
Ja jednak biorę za dobrą monetę prognozy spadku cen. Postęp technologiczny i efekt skali mocno spłaszczają przecież ceny, o czym świadczy choćby kariera telefonu komórkowego. 30 lat temu zaczynał od „kaloryfera” dla najbogatszych, a teraz jako zgrabny mały ekran spoczywa w kieszeni niemal każdego. 13 lat, jakie upłynie do zakazu sprzedaży „spalinowców”, to wystarczająco długi czas dla podobnej demokratyzacji cen e-aut.
Martwię się natomiast, czy poradzimy sobie z „tankowaniem” masy samochodów na prąd. Eksperci twierdzą, że samo wytworzenie wystarczającej ilości prądu może nie być problemem. Będzie nim natomiast dostarczenie go do kierowców. Sieć energetyczna jest w Polsce mocno niedoinwestowana, a ładowarek, zwłaszcza tych szybkich, brakuje już teraz.
To paradoks, że rodzi się nowy przepastny rynek, z gwarantowanym dzięki szlabanowi na „spaliniaki” wzrostem liczby konsumentów, a my martwimy się, że nie będzie komu ich obsłużyć. Dla sektora prywatnego, nastawionego na poszukiwanie klienta, to przecież wymarzona sytuacja. Ale tu mamy do czynienia z branżą uzależnioną od państwa, niestety nie tylko regulacyjnie. Rynek energetyczny – od elektrowni po słupy na ulicy – zdominowały państwowe firmy zarządzane przez nominatów partyjnych, w których DNA dominuje troska o przetrwanie. Klient, ekspansja to dla nich problem, bo każda decyzja inwestycyjna wiąże się w biznesie z ryzykiem. Obawiam się, że właśnie to będzie hamować budowę sieci ładowarek. Nawet gdy wezmą ją w swoje ręce firmy prywatne (już biorą), będą zależne od współpracy z państwowymi.