Trudno o słowa pocieszenia dla małych piekarni, które przyparte do muru wzrostem kosztów energii, mąki i robocizny nie mają szans na cenową konkurencję z dużymi sieciami sklepów. Paradoksalnie jedynym ratunkiem dla części z nich może być pójście na tzw. wyższą półkę, czyli dotarcie z bardziej specjalistyczną (najlepiej zdrową i ekologiczną) ofertą do bardziej zamożnych konsumentów, których inflacja tak mocno nie bije po kieszeni. Liczę jednak, że i oni pomyślą tu o oszczędzaniu, nie tyle w kontekście szukania jak najtańszych produktów, ile ograniczania marnotrawstwa żywności.

Warto o tym pomyśleć, tym bardziej że ceny żywności, zwłaszcza ziarna, mąki i pieczywa, mogą jeszcze pójść w górę. Ostatnie doniesienia z Ukrainy, gdzie Rosjanie rozkradają oraz niszczą magazyny z ziarnem, utrudniając prace polowe, wskazują, że Putin chce wywołać globalny kryzys żywnościowy, za którym pójdą niepokoje społeczne i rozbicie zachodniej koalicji. To tragedia dla ubogich rozwijających się państw, którym może zagrozić głód.

Z kolei dla zamożnej, przekarmionej części świata wyższe ceny mogą się stać skuteczną zachętą do zmiany nawyków zakupowych i żywieniowych. Według danych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie w Polsce aż 60 proc. żywności jest marnowane w gospodarstwach domowych – także dlatego, że kupujemy jej za dużo. Skuszeni promocjami (kupisz trzy produkty, dostaniesz jeden za darmo!) oraz sztuczkami marketingowymi wyładowujemy po brzegi coraz większe wózki zakupowe i zapychamy coraz większe lodówki. A potem albo to zjadamy (jesteśmy jednym z najszybciej tyjących społeczeństw), albo wyrzucamy. Pomimo szybko rosnących cen pieczywa w osiedlowych śmietnikach nadal częstym widokiem są torby pełne zeschniętych bułek i chlebów, kupionych prawdopodobnie „na wszelki wypadek”. Może teraz, widząc rosnące ceny żywności, zaczniemy ją kupować w sposób bardziej przemyślany? Z korzyścią nie tylko dla naszych portfeli, naszego zdrowia, wagi, ale i dla środowiska. Bo marnowanie żywności to nie tylko strata energii i surowców, ale także wody, której niedobór będzie wkrótce dużo większym problemem niż drożejący prąd.

Polacy oszczędzają na chlebie, piekarnie w dołku >A16

Czytaj więcej

Polacy oszczędzają na chlebie, piekarnie w dołku