Etos ziemiański

Jerzy Mańkowski, ekonomista, socjolog, prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego

Publikacja: 19.09.2012 00:02

Etos ziemiański

Foto: archiwum prywatne

Najwięksi dzierżawcy państwowej ziemi muszą zwrócić jej część Agencji Nieruchomości Rolnych. ANR chce te tereny sprzedać. Czy dotyczy to gruntów należących niegdyś do tradycyjnego ziemiaństwa?

Jerzy Mańkowski:

Wobec dużej części tej ziemi są roszczenia. W puli jest kilkaset pałaców, dworów i 400 tys. ha ziemi. Natomiast takiego ziemiaństwa, jakie było przed wojną, już nie będzie. Można co najwyżej edukować ludzi, przekazując ziemiański etos.

Etos?

To etos odpowiedzialności i wrażliwości społecznej. Przed wojną odgrywał dużą rolę. Ziemianie w II RP czy wcześniej wspierali przecież bezdomnych i zajmowali się edukacją. To był zdrowy liberalizm, czyli pomoc społeczna organizowana przez kapitalistów. Ale ziemianie to też konserwatyści, wierzący w Boga i dbający o więzi rodzinne. Tę tradycję powinniśmy nie tylko odbudować w Polsce, ale wnieść ją do jednoczącej się Europy. Do tego ziemian łączył patriotyzm i etos propaństwowy, dlatego często zajmowali się polityką czy dyplomacją. Tworzyli wspólnotę ducha i gospodarowania.

Istnieją jeszcze w Polsce ziemianie?

Tak, w sensie pewnej wspólnoty etycznej i kontynuacji elit. Niektórzy wzięli w dzierżawę ziemię, kilku udało się coś wykupić. Ja reprezentuję przedwojennych właścicieli, którzy mieli ponad 50 ha. Zlikwidowano ich z powodów politycznych, bowiem przeszkadzali Hitlerowi i Stalinowi. Współczesne przedsiębiorstwa rolne nie mają nic wspólnego z ziemiaństwem w sensie etosu. Właścicieli czy dzierżawców współczesnych można nazwać nowymi magnatami.

A jak wyglądałby świat ziemiaństwa, gdyby nie komunizm i reformy rolne?

Prawdziwa reforma rolna rozpoczęła się w II RP, ziemianie otrzymywali wtedy za oddaną ziemię odszkodowania. Gdyby nie komuniści, ta reforma byłaby kontynuowana. W PRL mieliśmy do czynienia z fikcją prawną i masowym zaborem ziemi, a nie reformą. Dużą część majątku zagarnięto niezgodnie nawet z prawem komunistycznym.

75 proc. posiadłości odebrano właścicielom bez decyzji administracyjnych.

Co robiliby ziemianie?

Już przed wojną mieli fabryki, cukrownie, zakłady przemysłowe, kupowali nieruchomości.

Przekształcenia były normą. Prawdopodobnie dzięki tym trendom Polska szybciej by się industrializowała, niż działo się to w PRL.

Najwięksi dzierżawcy państwowej ziemi muszą zwrócić jej część Agencji Nieruchomości Rolnych. ANR chce te tereny sprzedać. Czy dotyczy to gruntów należących niegdyś do tradycyjnego ziemiaństwa?

Jerzy Mańkowski:

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Fałszywy ton nacjonalizmu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta