Na to spotkanie przedstawiciele resortu mieli się przygotować - przedstawić konkretne wyliczenia dotyczące podwyżek postulowanych przez Komitet Protestacyjno-Strajkowy Ochrony Zdrowia i odnieść się do postulatów dotyczących zmniejszenia biurokracji, zatrudnienia asystentów medycznych czy zmian w projekcie ustawy o jakości dotyczących systemu no fault (niekarania pracowników medycznych za niezawinione błędy medyczne).
Zamiast tego przedstawiciele strajkujących zobaczyli wyliczenia zawierajace błędy, a przedstawiciele resortu zdrowia nie potrafili odpowiedzieć im na większość pytań.Z naszych informacji wynika, że nowe wyliczenia, które urzędnicy zapowiadali już we wtorek, tworzone były naprędce w środku nocy. W dodatku, jak napisali medycy w swoim oświadczeniu, „‚kosmiczna’ kwota wzrostu nakładów na ochronę zdrowia (opiewająca na 100 mld zł w 2022 r.) zawiera także obecne wynagrodzenia pracowników medycznych.
Czytaj więcej
Zwiększeniu wynagrodzeń i środków na kształcenie medyków oraz wycen NFZ ma służyć dodatkowy 1 mld zł.
Na przykład w wyliczeniach kosztów wzrostu wynagrodzeń wzięto pod uwagę wszystkich dentystów, z których 90 proc. nie pracuje w publicznej ochronie zdrowia”. „To zwykła manipulacja” - piszą medycy, którzy mają poczucie, że rozmowy są przeciągane. I apelują o przyspieszenie rozmów.
Tymczasem Piotr Bromber, nowy wiceminister ds. dialogu, oświadczył, że docelowym modelem jest dyskusja w zespole trójstronnym ds. ochrony zdrowia. Oświadczył też, że „straszenie zaostrzeniem protestu to nie jest dobra droga”, choć ze strony protestujących nie padła taka deklaracja.