– Mimo że dla młodych lekarzy są miejsca na tzw. rezydenturach (etatach na kształcenie młodych lekarzy, za które płaci resort – red.), nie udaje się ich wszystkich wykorzystać – mówi prof. Julian Jakubaszko, szef Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej. – To zawód dla pasjonatów. Praca wiąże się z ogromnym stresem. Trzeba szybko podejmować decyzje, każdy błąd może kosztować ludzkie życie, a rodzina pacjenta może łatwo oskarżyć lekarza o błąd w sztuce.
Medycyna ratunkowa to dziedzina priorytetowa. Lekarze na specjalizacji dostają większe pensje niż ich koledzy. – To niewiele zmieniło. Problem jest w systemie, nie w pieniądzach – mówi prof. Jakubaszko.
Dlaczego? Ustawa mówi, że dopiero w 2020 r. na szpitalnych oddziałach ratunkowych i w pogotowiu będą mogli pracować niemal wyłącznie specjaliści medycyny ratunkowej. Do tego czasu w karetkach mogą jeździć także lekarze innych dziedzin, którzy dorabiają do zwyczajnej, szpitalnej pensji. – Takie rozwiązanie przynosi szkodę pacjentom – uważa Jakubaszko.
Podobnie jest z geriatrią. Na ministerialnych etatach w tym kierunku kształcą się tylko trzy osoby. Są jeszcze lekarze zatrudniani bezpośrednio przez szpitale, ale i tych jest mało. – Resort przyznał, że nasza dziedzina jest deficytowa, i specjalizującym się młodym ludziom płaci więcej. Ale oni potem mają problem ze znalezieniem pracy! NFZ płaci za geriatrię tak mało, że szpitale raczej zamykają, niż otwierają nowe oddziały – mówi prof. Tomasz Grodzicki, konsultant krajowy ds. geriatrii.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z medycyną paliatywną – na ministerialnym etacie jest zaledwie jedna osoba. – Tę specjalizację robią głównie ludzie, którzy już pracują w hospicjach i zajmują się umierającymi. To dziedzina wymagająca specjalnej wiedzy, podejścia do chorych. Nie każdy się do tej pracy nadaje – zaznacza Gajewski.
Na lepsze zmienia się za to sytuacja w pediatrii. W ciągu dwóch lat podwoiła się liczba osób, które kształcą się w tym kierunku. Teraz jest ich ok. 1000. – Ważniejsze od lepszych pensji w trakcie kształcenia jest otwarcie perspektyw dla naszego zawodu – uważa prof. Alicja Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. – Pediatrzy mogą otwierać samodzielne poradnie specjalistyczne. Jeszcze niedawno byli związani z lekarzami rodzinnymi. Ten brak samodzielności wraz z zamykaniem oddziałów pediatrycznych powodował, że chętnych do naszego zawodu nie było.