Reklama
Rozwiń

Nie dopłacisz do operacji

Choć dopłaty do zabiegów refundowanych przez NFZ proponuje wiele klinik w Polsce, są one nielegalne. Stanowisko płatnika jest jasne - albo przyjmujesz ofertę NFZ, albo płacisz za cały zabieg

Aktualizacja: 13.03.2014 11:49 Publikacja: 13.03.2014 09:43

Sławomir Neumann

Sławomir Neumann

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Interwencja wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna w sprawie kontraktu dla okulistycznej Sensor Cliniq w Warszawie zachwiała w zeszłym tygodniu polską sceną polityczną. Ministra oskarżono o lobbing w sprawie prywatnej placówki, która straciła kontrakt z NFZ, i wywieranie nacisków na jego ówczesną prezes Agnieszkę Pachciarz. Neumann bronił się, że działał w ramach nadzoru nad NFZ i nie domagał się rozstrzygnięcia korzystnego dla kliniki, ale jedynie przestrzegania terminów odpowiedzi na odwołanie kliniki. A te, jak twierdzi w wywiadzie dla rp.pl pełnomocnik Sensor Cliniq, Paulina Kieszkowska-Knapik, zostały przekroczone ponad pięciokrotnie – zamiast po 14, prezes Pachciarz odpowiedziała po 70 dniach.

Sensor Cliniq dostała wypowiedzenie kontraktu w ramach kary z pobieranie dopłat do zabiegów refundowanych przez NFZ. Jako jedyny wśród 104 skontrolowanych, w tym czterech placówek okulistycznych. - W 2013 r. NFZ skontrolował cztery placówki, które oprócz Sensor Cliniq posiadały w 2012 r. kontrakty z Funduszem na planową hospitalizację okulistyczną na Mazowszu. Na podstawie ankiet stwierdzono, że w dwóch z nich pobierane były od pacjentów dodatkowe opłaty – mówi „Rz" Piotr Kalinowski z mazowieckiego oddziału NFZ.

Kontrolerom nie podobało się, że przy wyborze lepszej soczewki wszczepianej podczas operacji opłacanej przez fundusz pacjenci dopłacali różnicę między kosztem zabiegu a nowej soczewki. A ponieważ na dopłaty dostawali rachunki, łatwo było udowodnić klinice winę. Dopłaty uznał za podwójne finansowanie – pobieranie opłat jednocześnie od NFZ i od pacjenta. Sensor odwołał się od decyzji NFZ argumentując, że zakaz dopłat to bezpodstawne wywłaszczenie pacjentów ze składki – chorzy mieliby tracić pieniądze, które co miesiąc wpłacają na fundusz zdrowia. Paulina Kieszkowska-Kanpik znalazła interpretację konstytucjonalisty, który twierdzi, że wywłaszczanie ze składki jest niezgodne z konstytucją.

Oznaczało bowiem, że pacjent ma do wyboru skorzystanie z refundacji NFZ, która przy operacji zaćmy obejmowała prostą soczewkę korygującą wadę, albo opłacenie całości zabiegu przy wyborze lepszej soczewki. Według urzędników NFZ ustawa jasno precyzuje, w jakich sytuacjach można pobierać dopłaty – m.in. w przypadku leków i pobytów w uzdrowiskach. Nie ma w niej słowa o procedurach medycznych.

Zdaniem dr Marka Balickiego, byłego ministra zdrowia, argumenty Sensora przypominają dyskusję, o ile można przekroczyć prędkość. – To tak, jak byśmy kłócili się, czy można jechać o 200 czy o 80 km/h szybciej niż przewiduje ograniczenie. Sensor Cliniq dyktował te dopłaty zupełnie dowolnie i to wówczas, gdy operacje zaćmy były przeszacowane – NFZ płacił za nie o 30 procent więcej niż wynosił rzeczywisty koszt operacji. Czyli oszukiwał tych pacjentów podwójnie – dodaje Marek Balicki.

Również jeden z ekspertów, blisko związanych z NFZ, przyznaje, że w tej sytuacji racja jest po stronie funduszu: - To, że nie ma ustawy zabraniającej dopłat nie znaczy, że można je stosować – mówi, prosząc o anonimowość.

Popiera go senator PiS Bolesław Piecha: - To niedopuszczalne, by faworyzować bogatszych. Zgodnie z prawem wszyscy mają prawo do równego dostępu do usług medycznych. W przypadku dopłat ten dostęp jest nierówny – mówi Piecha.

Krzysztof Łanda z Fundacji Watch Health Care uważa, że sytuację można by rozwiązać jednym rozporządzeniem ministra zdrowia. Sankcjonując dopłaty Bartosz Arłukowicz mógłby nie tylko rozstrzygnąć problem, z którym polska służba zdrowia boryka się co najmniej od wprowadzenia kas chorych w 1997 r.

Marek Balicki zauważa, że na zmiany w sprawie dopłat Platforma Obywatelska miała szansę dwa razy – najpierw podczas nowelizacji tzw. ustawy koszykowej za rządów Ewy Kopacz, a potem, gdy ministrem był już Bartosz Arłukowicz. – Ustawa daje ministrowi podstawę do określenia współpłacenia przez pacjenta. Ministrowie PO z niej nie skorzystali, podobnie jak wielu przed nimi. My, jako SLD, składaliśmy projekt ustawy o współpłaceniu jeszcze w 2005 r., ale spotkała się ze sprzeciwem wszystkich posłów. Słusznie, bo współpłacenie, nawet usankcjonowane, rodziłoby nierówności społeczne. A wszyscy obywatele mają prawo do równego dostępu do świadczeń zdrowotnych – dodaje Marek Balicki.

Interwencja wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna w sprawie kontraktu dla okulistycznej Sensor Cliniq w Warszawie zachwiała w zeszłym tygodniu polską sceną polityczną. Ministra oskarżono o lobbing w sprawie prywatnej placówki, która straciła kontrakt z NFZ, i wywieranie nacisków na jego ówczesną prezes Agnieszkę Pachciarz. Neumann bronił się, że działał w ramach nadzoru nad NFZ i nie domagał się rozstrzygnięcia korzystnego dla kliniki, ale jedynie przestrzegania terminów odpowiedzi na odwołanie kliniki. A te, jak twierdzi w wywiadzie dla rp.pl pełnomocnik Sensor Cliniq, Paulina Kieszkowska-Knapik, zostały przekroczone ponad pięciokrotnie – zamiast po 14, prezes Pachciarz odpowiedziała po 70 dniach.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku