Krzysztof Maliński, 58-latek z Warszawy, od dziesięciu lat chodzi odcinkami – z kanapy do łazienki, z kuchni do sypialni. Co pięć metrów zatrzymuje go ból w udzie – daje o sobie znać tętnica zatkana blaszkami miażdżycowymi. Coraz częściej zastanawia się nad kupnem wózka inwalidzkiego. Lekarz, który dziesięć lat temu udrożnił mu naczynia, dziś straszy go amputacją.
Podobny wyrok słyszą tysiące pacjentów. Według najnowszych danych w zeszłym roku NFZ zapłacił za 13 227 amputacji, ale według ekspertów co najmniej drugie tyle pacjenci sfinansowali z własnej kieszeni.
Nogi obcina się głównie cukrzykom z tzw. stopą cukrzycową i chorym z niedokrwieniem obwodowym kończyn wywołanym miażdżycą.
Więcej amputacji niż w Polsce wykonuje się tylko na terenach objętych wojną
– To choroby przewlekłe, które trwają wiele lat. Stopa cukrzycowa jest wynikiem wieloletnich zaniedbań, podobnie jak zwężenie tętnic przez blaszki miażdżycowe. Niestety, w wielu mniejszych szpitalach, gdzie chirurg naczyniowy jest niedostępny albo nie ma wystarczających umiejętności, takie kończyny się amputuje – mówi dr Robert Proczka, chirurg naczyniowy z podwarszawskiego Centrum Kardiologii Józefów.