Najnowszy indeks HRE, czyli wskaźnik koniunktury na rynku nieruchomości, dowodzi, że mieszkania z pandemią radzą sobie bardzo dobrze. Przy tworzeniu indeksu eksperci Heritage Real Estate Think Tank biorą pod uwagę ceny mieszkań, rynek kredytowy, sytuację gospodarstw domowych i sektor budownictwa.
– Rynek mieszkań w Polsce jest do tego stopnia zrównoważony, że nawet pandemia nie naruszyła jego fundamentów – komentuje Michał Cebula, prezes HRE Think Tank. – Jeśli nie dojdzie do ponownego lockdownu, indeks HRE powinien odbić najpóźniej w IV kw. Spodziewam się, że najprawdopodobniej już w 2021, a na pewno w 2022 roku wrócimy do wzrostów cen, choć o niższej dynamice niż przed pandemią.
Coraz dalej od bańki
Docelowo, jak przewiduje Michał Cebula, będą to wzrosty rzędu 3 pkt proc. powyżej inflacji. – Ostrożność banków będąca następstwem pogorszenia portfela kredytowego zaowocuje dalszym spadkiem udziału kredytów w finansowaniu inwestycji deweloperskich – prognozuje.
Wciąż będzie też przybywać zakupów mieszkań za gotówkę, przy jednoczesnym odpływie depozytów na rynek nieruchomości. – A to może doprowadzić do kłopotów banków o słabym standingu finansowym – mówi Michał Cebula. – Będzie to impuls do rozwoju alternatywnych form finansowania budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Szykuje się bardzo ciekawy rok w mieszkaniówce.
Wraz z nastaniem epidemii mieszkania przestały drożeć w dwucyfrowym tempie. – Zgodnie z naszymi przewidywaniami nie doszło jednak do poważniejszych przecen – podkreśla prezes HRE Think Tank. – Po pierwszym epidemicznym uderzeniu popyt na mieszkania zaczął się bardzo szybko odbudowywać – tłumaczy.