Posłowie Polski 2050 przygotowali projekt ustawy obligujący deweloperów do podawania cen mieszkań w internecie pod rygorem kary. Inpro jest w gronie firm, które cenniki na swoich stronach pokazują. Różne są tłumaczenia branży, dlaczego cenę klienci mogą poznać dopiero w biurze sprzedaży. Dlaczego Inpro pokazuje ceny, dlaczego wam to nie przeszkadza? Może pomaga?
Taką politykę mamy od wielu lat, by podawać na stronie maksymalną dawkę informacji na temat produktu. W efekcie klient, który decyduje się na spotkanie w naszym biurze sprzedaży, jest znacznie bardziej zdecydowany na nasz produkt, bo bardzo dużo informacji otrzymał w internecie. Taki model sprzedaży uważamy za dobry. W tej chwili jest duża dyskusja całego rynku, czy pójść w tę stronę czy nie. Wydaje się, że idziemy w stronę tego, co my robimy od lat. Możemy powiedzieć naszym kolegom: podawanie cen to nic strasznego, dacie radę.
Czytaj więcej
Po roku bez programu dopłat do kredytów rynek się wreszcie uspokaja, ceny przestały rosnąć i miejmy nadzieję, że mieszkania przestaną być postrzegane jako dobro inwestycyjne. Trzeba rozwijać budownictwo społeczne – mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej.
Ustawowy obowiązek pod rygorem kar to dobry pomysł?
Zawsze trudno to ocenić, ponieważ jest jakaś swoboda działalności gospodarczej, są jakieś praktyki rynkowe, mamy różne branże. Pytanie, czy motywacją tej ustawy jest to, by coś poprawić, czy to po prostu zabieg marketingowy. Klient zawsze otrzymywał ceny w takim czy innym modelu. To nie kwestia tego, czy pokażemy w internecie ceny, jak to wpłynie na decyzje o zakupie mieszkania. Kupowanie będzie zależeć od popytu. Chciałbym zaapelować do obozu rządzącego, żeby jednak skupił się na tym, żeby młodym ludziom pomóc, niż stosować zabiegi PR-owe.
Czy to znaczy, że jakiś program wsparcia, dopłat do kredytów jest potrzebny?
Obiektywnie, jak sobie o tym pomyślimy w oderwaniu od bieżącej polityki i emocji w mediach społecznościowych, przecież w większości krajów europejskich jakiś program pomagający młodym ludziom, wchodzącym na rynek, nabyć pierwsze mieszkanie w takiej lub innej formie, występuje. To nie jest takie łatwe. Młodzi ludzie mają mniejsze dochody, a często chcą zakładać rodziny, mieć dzieci. Ta grupa ma dosyć dużo ograniczeń finansowych i akurat należałoby jej jakoś pomóc w zakupie tego mieszkania – to także zabezpieczenie sobie majątku na późniejsze lata życia. Umiem znaleźć bardzo dużo argumentów za tym, żeby tym ludziom pomóc. Oczywiście, pierwsze mieszkanie to nie musi być kawalerka za 20 tys. zł za mkw. w centrum dużego miasta. To pole do dyskusji: jakiejś pomocy na zakup pierwszego mieszkania należałoby udzielić, ale czy to musi być mieszkanie bardzo duże i drogie? Ważne, by ta dyskusja nie odbywała się w mediach społecznościowych, tylko żebyśmy spróbowali problem rozwiązać organicznie, pozytywistycznie – i znaleźć rozwiązanie nie na pół roku, nie na dziewięć miesięcy, tylko na pięć lat. Żeby zasady gry były znane dla młodych ludzi i dla firm, które miałyby ten produkt dostarczać – niech to będzie moim noworocznym marzeniem.
Czytaj więcej
Wielu deweloperów nie podaje cen oferowanych mieszkań. Czy zmieni to nowy kodeks dobrych praktyk?