Rynek mieszkań jest rozgrzany do czerwoności. – Polacy masowo ruszyli na zakupy, które odkładali ponad rok z powodu wysokiej inflacji, wysokich stóp procentowych i trudności z uzyskaniem kredytu – twierdzi Kuba Karliński, założyciel i członek zarządu firmy Magmillon.
Gorączkę wywołał uruchomiony w lipcu program „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. – Wyraźny wzrost liczby podpisanych umów deweloperskich, do niemal 5,5 tys. miesięcznie (według Otodom), odnotowano już w czerwcu, jeszcze przed wejściem w życie programu – zaznacza Kuba Karliński. – W lipcu i sierpniu liczba umów nieznacznie przekroczyła 5,5 tys. miesięcznie.
Błyskawiczne zakupy
Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, także nie ma wątpliwości, że rynek mieszkań został zdominowany przez program dopłat. – W ciągu zaledwie trzech miesięcy złożono aż 50 tys. wniosków o tani kredyt – mówi Jarosław Jędrzyński.
„Bezpieczny kredyt 2 proc.” to niejedyny sprawca ożywienia. Na kumulację czynników pobudzających popyt wskazuje Agnieszka Mikulska, ekspertka rynku mieszkaniowego w CBRE. Jej zdaniem jest to także zmiana rekomendacji S, zwiększająca zdolność kredytową klientów, oraz wrześniowa obniżka stóp procentowych.
– Mamy realizację odroczonych zakupów, mamy przyspieszenie transakcji planowanych na nieodległą przyszłość – wylicza Agnieszka Mikulska. – Są także tacy, którzy byli zdecydowani na najem, ale tani kredyt skłonił ich do zakupu mieszkania. Ograniczona podaż powoduje, że poszukiwania lokali bywają gorączkowe.