Burzę wokół rachunków za ciepło w mieszkaniach i cenę podgrzania wody rozpętały dwie małe spółdzielnie mieszkaniowe. Próbowały udowodnić, że każde gospodarstwo domowe powinno płacić za ciepło wg takich samych taryf. Tymczasem odbiorcy ciepła systemowego z zewnętrznych źródeł muszą płacić kilkakrotnie wyższe rachunki. Jak mówią prezesi spółdzielni, na pytanie, jak mają tłumaczyć wysokie rachunki mieszkańcom, usłyszeli w Ministerstwie Klimatu, że mają mówić im, że ceny są wysokie, bo gaz jest drogi. I zalecono inwestowanie np. w termy.
Tłumaczenie, że nie jest to problem dwóch spółdzielni, tylko wszystkich odbiorców ciepła systemowego w Polsce, puszczane było mimo uszu. – Podobno poprawienie ustawy i ustanowienie taryf takich samych dla wszystkich kosztowałoby 60 mld zł. Dlatego wszyscy udają, że problemu nie ma. I dlatego musieliśmy poprosić o pomoc Unię – tłumaczy Andrzej Funka, prezes spółdzielni mieszkaniowej w Nowym Tomyślu.
M.in. w opinii Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu w sprawie zgodności projektu nr 2111 z prawem UE wyrażono wątpliwość co do zgodności projektu ustawy z dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/73/WE z 13 lipca 2009 r., dotyczącą wspólnych zasad rynku wewnętrznego gazu ziemnego. Chodzi o nieuzasadnione udzielenie pomocy publicznej.
Czytaj więcej
Przyłączone do sieci ciepłowniczych spółdzielnie mieszkaniowe chcą być tak samo traktowane jak te...
Jaka jest prawda
Spółdzielcy postanowili udowodnić, że to oni mają rację i mogą walczyć skutecznie z rządem. Zapytali KE, czy to prawda, co mówi polski rząd, że udzielenie pomocy gospodarstwom zasilanym zewnętrznie będzie niedopuszczalną pomocą publiczną czy nie. I okazało się, że nie!