Ostatnie miesiące na rynku mieszkaniowym były wyjątkowo gorące. Nabywcy narzekają na wysokie ceny mieszkań. Czy rzeczywiście nieruchomości są tak drogie? - zastanawiają się eksperci agencji Metrohouse. Porównują ceny mieszkań z przeciętnymi zarobkami w ostatniej dekadzie.
Stabilizacja i wzrosty
- Cały 2011 r. na rynku wtórnym mieszkań był wyjątkowo stabilny. W ciągu roku wahania cen były mało znaczące. Najwyższe ceny odnotowaliśmy w Warszawie, gdzie za mkw. mieszkania klienci płacili średnio 7717 zł, a w Krakowie 6527 zł – podaje Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse. - Średnio poniżej 6000 zł za mkw. kupowano lokale we Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu. Spośród największych miast najniższe ceny odnotowywaliśmy w Łodzi, gdzie za mkw. mieszkania płacono średnio 3692 zł.
Jak podkreśla Marcin Jańczuk, stabilizacja cen utrzymywała się dość długo, bo aż do 2017-2018 r. – Wtedy to w poszczególnych miastach zaczęliśmy obserwować coraz bardziej postępujące wzrosty. Nie były one tak duże jak w ostatnich kilkunastu miesiącach, ale z kwartału na kwartał średnie ceny jednak rosły - podkreśla Marcin Jańczuk. - Dziesięć lat później, czyli pod koniec 2021 r., ceny już zupełnie nie przypominały poziomów sprzed kilku lat – podkreśla.
Według danych Metrohouse nominalne wzrosty najbardziej widać w Gdańsku. – To miasto stało się czarnym koniem rodzimego rynku nieruchomości. Tylko w ciągu dziesięciu lat średnie ceny mieszkań wzrosły tam o 80 proc. – wskazuje Marcin Jańczuk. - Dla osób, które wcześnie dostrzegły potencjał Trójmiasta, zakup mieszkania stał się więc powodem niewątpliwego sukcesu inwestorskiego. Rzeczywiście Gdańsk wyróżnia się na tle analizowanych miast. Nawet Warszawa ze wzrostem rzędu 61,6 proc. nie jest w stanie zagrozić wynikom tego miasta. Ponad 50-proc. wzrost cen odnotowały mieszkania w Łodzi, Wrocławiu, czy Poznaniu. Najmniej, bo 46,8 proc., mieszkania podrożały w Krakowie. Choć mówimy tu o cenach transakcyjnych, to musimy pamiętać, że nadal są to dane uśrednione. Nie zapominajmy też o inflacji, która w analizowanym okresie dziesięciu lat sprawiła, że realne wzrosty cen są odpowiednio niższe.