„Circus Maximus” nazywa się te tournee, na którego trasie Kraków jest jednym z pierwszych europejskich miast. Od początku koncertu widać było znaczące odwrócenie hierarchii w porównaniu z antykiem. Zgromadzeni w amfiteatrze nie czekali na to, by idący podziemnym korytarzem na arenę padł zaraz ofiarą krwawej jatki, jak tysiące niewolników w czasach Imperium Rzymskiego, lecz stał się bohaterem hip-hopowego spektaklu, właśnie na ruinach dawnych społecznych relacji. To jest muzyczna „Utopia”, która stała się faktem na oczach kilkunastu tysięcy fanów, skandujących „Travis! Travis!”. Imię swojego bohatera. I pomyśleć, że jeszcze niedawno szprycowano polską młodzież kolonialnymi wyobrażeniami o mentalności Kalego.
Teraz wyposażony w mikrofon raper z Huston w Texasie, z czerwoną, opalizującą opaską na czole, był przyjacielskim mistrzem ceremonii, choć górującym nad publicznością z kilkudziesięciometrowego wybiegu uformowanego na kształt zrujnowanej twierdzy.
Czytaj więcej
Takiego koncertowego tygodnia w Polsce jeszcze nie było. Metallica zagra dwa razy na PGE Narodowym. Najlepiej sprzedający się raper świata Travis Scott pojawi się w Krakowie, zaś w Gdyni na Open’erze zagra Foo Fighters i zaśpiewa Dua Lipa.
W tej architektonicznej fantazji było miejsce na nadgryzioną zębem czasu wieżycę i mostek ponad bramą. Na tych szerokich murach Travis tańczył i rapował, pośród pióropuszy ognia, wspierany przez didżeja i fanów, tworzących na parkiecie kółka do moshpitu. Tak kiedyś tańczono punkowe pogo. Teraz króluje rap.
Travis Scott: Utopia – Circus Maximus World Tour w Krakowie
Większość fanów czekała na moment, gdy zaczęły ich omiatać strumienie reflektorów. Wtedy Travis wyłowił z tłumu dziewczynę i chłopaka, którzy odśpiewali z nim i odtańczyli dwa hity - „sdp interlude” i „Backrooms”, cover Plaiboi Carti.