Takiej dramaturgii gala, która w tym roku odbywała się w Gliwicach, nie miała dawno, a może nawet nigdy. Zgarniających od kilku lat większość wyróżnień artystów, czyli Dawida Podsiadło i sanah, a także rapera Mrozu, doścignął Rubens z albumem o znaczącym tytule „Piosenki, których nikt nie chciał”. Zapachniało sensacją, gdy listę nominowanych podano po raz pierwszy: Rubens miał sześć nominacji, a Podsiadło pięć. Potem okazało się, że w komunikacie ZPAV jest błąd i obaj wokaliści mieli po sześć nominacji.

Wynik gliwickiej gali okazał się bezwzględny: Rubens nie dostał żadnej statuetki. Tymczasem Mrozu, jako jedyny, wygrał we wszystkich kategoriach, w których był nominowany, i to najważniejszych. Wrocławianin, który gra dzisiejszą odmianę funky i soul zwyciężył w kategoriach Artysta Roku - pokonał Dawida Podsiadło i Ralpha Kamińskiego, Utwór Roku ("Za daleko" z udziałem Vito Bambino), Album Roku Pop ("Złote bloki"), Producent Roku, Autor Roku – razem z Arkiem Sitarzem.

Czytaj więcej

Fryderyki 2023. Podsiadło kontra Rubens

Dawid Podsiadło musiał się zadowolić zwycięstwem w kategorii Kompozytor Roku – razem z Jakubem Galińskim i Najlepsze Nagranie Koncertowe („Leśna muzyka). Umiarkowane szczęście miała sanah. Startując z pięcioma nominacjami wygrała jako Artystka Roku i Piosenka Poetycka ("sanah śpiewa Poezyje"). W najtrudniejszej kategorii Album Rap wygrali Szczyl i Magiera ("8171"), statuetkę za Album Rock otrzymał Dezerter ("1986 Co będzie jutro?"). W kategorii Fonograficzny Debiut wygrała Sara James, która zrobiła furorę w „Mam Talent Ameryka”.

Podczas gali uwagę zwrócili: Ralph Kamiński – pojawił się w sukni ślubnej, Behemoth – swoim radykalnym występem. Ewa Bem, nagrodzona Złotym Fryderykiem, powiedziała że wciąż pracuje nad „całokształtem” i jeszcze się z nami nie żegna. To prawda: już za tydzień będzie ją można usłyszeć na płycie „Pracownia” Vito Bambino.