Kiedy przyjrzeć się liście miejsc, w których Sting występuje podczas tournée „My Songs” opóźnionego przez pandemię, można zauważyć, że na jego trasie są ogrody pałacu w Sławkowie pod Brnem, plac w Wurzburgu, zaś w Ameryce mini stadiony. Tylko pod koniec lipca zawita do obiektów o większej pojemności. W otoczeniu podberlińskiej cytadeli Spandau mieści się do kilkunastu tysięcy fanów, ale największą frekwencję uzyska na PGE Narodowym w Warszawie. Chociaż scena stanie wzdłuż dłuższej trybuny, a na płycie do 10 tysięcy krzeseł, można się spodziewać 30 tysięcy fanów, gdy bilety w pierwszych rzędach kosztowały ponad 1110 zł, zaś ostatnie na trybunach z boku sceny – ok. 300 zł. Jednak polscy fani kochają Stinga, nawet jeśli nie ma nowych osiągnięć.