Anthony Hopkins został przez członków Amerykańskiej Akademii Filmowej uhonorowany Oscarem za pierwszoplanową rolę w „Ojcu” Floriana Zellera.
Brawurowo zagrał starego człowieka popadającego w demencję, ale nie spodziewał się wygranej. Uważał, że faworytem jest w tym roku Chadwick Boseman, zmarły w sierpniu 2020 czarnoskóry aktor nominowany za rolę w „Ma Rainey: Matce bluesa". Tak samo zapewne sądzili producenci gali, którzy na koniec przesunęli wręczenie Oscara dla najlepszego aktora, by pośmiertnie, specjalnie uhonorować Bosemana. Tymczasem raz jeszcze potwierdziło, że w PriceWaterhouseCooper nie ma przecieków. Rywalizację wygrał Hopkins.