Park okazał się takim sukcesem, że rada miasta planuje przedłużyć go o dalsze 3 kilometry. Promenada ma teraz długość 7 kilometrów. Turyści podziwiają stąd miejski krajobraz: rzekę Hudson i Manhattan.
Więcej podobnych przykładów rewitalizacji historycznych miejsc, kreowania przyjaznych, tętniących życiem miejskich przestrzeni przedstawia wystawa La Dolce (re)Vita w Śląskim Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie: Ventura Lambrate i Zona Tortona w Mediolanie, targ Mercado de San Miguel w Madrycie, dzielnice Kreuzberg i Prenzlauer Berg w Berlinie. Także kopalnię Zollverein w Essen, Cite du Design w Saint-Etienne czy warszawskie Centrum Cybernetyki i Dotleniacz.
Miejsca te, mimo nowoczesnych rozwiązań, zachowały swoją historyczną tożsamość. Są unikalne, wyraziste, z klimatem. Zrealizowała się tu idea, którą propagował ponad wiek temu John Ruskin: Miarą każdej cywilizacji są jej miasta, a miarę wspaniałości miasta znajduje się w jakości przestrzeni publicznych. Według organizacji Project for Public Spaces rewitalizacja sprzyja zdrowiu mieszkańców, bezpieczeństwu, rozwojowi lokalnej przedsiębiorczości, zmniejszeniu ilości samochodów na rzecz rowerów. Przyciąga także inwestorów, turystów i wydarzenia kulturalne.
Park High Line, nazywany górnym pokładem Nowego Jorku, nie jest projektem komercyjnym, ale spowodował, że zapuszczona okolica stała się gorącym miejscem na rynku nieruchomości. Także w rejonie zwanym Meatpacking District, który sam jest przykładem modelowej transformacji. Od 1884 roku były tu targi żywności, a od 1949 roku – rzeźnie. W latach 80. XX w. ten rejon był już tylko znany z handlu narkotykami i prostytucji. Dziś w odrestaurowanych budynkach ma tu siedzibę ponad 200 firm związanych ze sztuką, modą, architekturą, reklamą. Są restauracje, kluby, ekskluzywne butiki. Czynne nawet 24 godziny na dobę. Ogromny komercyjny sukces.
Dla mniejszych miast, jak Saint-Étienne, Sheffield, czy w Polsce: Chojnice, Rybnik, Mikołów, rewitalizacja miejskich przestrzeni stała się elementem nowego wizerunku. Jest jednak i ciemna strona medalu. Ukuto nawet termin gentryfikacja. To rewitalizacja, której efektem jest zmiana przestrzeni społecznej w obszar wyłącznie skomercjalizowany. Tak się działo na Lower East Side w Nowym Jorku w latach 80. XX w. i w dzielnicach byłego Berlina wschodniego – ostrzega na wystawie Anna Krenz, artystka i architekt prowadząca Galerię Zero w Berlinie. Po upadku muru Prenzlauer Berg było zaniedbane. Niskie czynsze przyciągały biednych artystów. Życie tętniło awangardowym rytmem. Zrobiło się modnie. Wtedy pojawiły się firmy deweloperskie odnawiające kamienice. Czynsze poszły w górę. Turyści odwiedzają Prenzlauer Berg, by zobaczyć, jakim seksownym miastem jest Berlin. Tymczasem ci, którzy tworzyli malowniczy charakter tego miejsca, musieli się wynieść, bo nie było ich już stać tu na mieszkanie.