[b]Rz: Nowa płyta „Muza” zadebiutowała na pierwszym miejscu listy najczęściej kupowanych albumów. To duże zaskoczenie?[/b]
Maciej Balcar: Miłe zaskoczenie. Ale mamy też do czynienia z efektem pracy u podstaw. Jestem w zespole od dziesięciu lat. Na początku graliśmy ok. 70 koncertów rocznie. Od premiery płyty „2004” i filmu „Skazany na bluesa” Jana Kidawy-Błońskiego jest ich więcej niż 100. Latami jeździliśmy w miejsca, których nie znajdzie się na mapie. Musieliśmy wprowadzać do GPS współrzędne geograficzne, by dotrzeć na czas. Wójtowie zapraszali nas, bo w sąsiedniej gminie widzieli, że dużo luda waliło na koncert. W każdym krańcu Polski wiedzą już, co to jest Dżem i jak smakuje. A część utworów z „Muzy” gramy od dwu lat i fani wiedzieli, czego mogą się spodziewać.
[b]Zespoły z obawą wprowadzają do repertuaru nowe kompozycje. Macie inną strategię?[/b]
Piosenki Dżemu ludzie zawsze znali z koncertów. Pierwsza płyta ukazała się dopiero pięć lat po rozpoczęciu profesjonalnej działalności. Poza tym nasi fani dopingują nas, chcąc usłyszeć, co nowego mamy do powiedzenia.
[b]Radzicie sobie bez mediów?[/b]