Pawilony. Nowatorska architektura PRL

Alga, Kaśka, Cristal i inne. Przedstawiamy, co pozostało ze znakomitej eksperymentującej architektury z lat 60. w Katowicach, Warszawie i na Wybrzeżu

Publikacja: 27.05.2011 23:05

Pałac Ślubów al. Korfantego, Katowice.

Dzieło Mieczysława Króla z 1968 roku. Dwukondygnacyjny budynek imponuje przeszkleniami, od strony ulicy i wewnętrznego dziedzińca. Pierwsze piętro wygląda, jakby lewitowało nad biegnącym dołem pasażem. Iluzję dematerializowania się wspomagały lustra rozmieszczone na filarach w całym budynku. Op-artowską posadzkę we wnętrzu projektował Mieczysław Król, płaskorzeźby – Teresa Michałowska-Rauszer i Jerzy Egon Kwiatkowski. Wyburzanie może się zacząć już w przyszłym tygodniu.

Dawny Bar Gruba Kaśka, al. Solidarności, Warszawa.

Projekt Jana Bogusławskiego i Bohdana Gniewiewskiego z 1967 roku, parterowy, kiedyś też pięknie przeszklony, z pełnym animuszu, lekko zadartym, zawadiackim daszkiem i tarasem od strony kina Muranów. Dziś taras zasłoniły drzewa, a sam budynek robi wrażenie przysadzistego, bo część okien i wyeksponowany narożnik zniknęły pod drewniana okleiną. Trudno się domyślić, że to wartościowa architektura. Stracił całą lekkość, do ziemi przygniatają go wielkie szyldy Pizzy Hut. Gruba Kaśka była elementem większego założenia – miała stanowić kontrapunkt dla stawianych obok dziesięciu piętrowych punktowców.

Bar Wenecja, al. Solidarności, Warszawa-Wola.

Wybitne dzieło Jerzego Sołtana i Zbigniewa Ihnatowicza z 1961 roku. Wenecja nawiązywała do konstruktywizmu spod znaku grupy De Stijl – po remoncie przeprowadzonym przez prywatną firmę, która ma tu siedzibę, jest może i schludna, lecz utraciła całą wyrazistość. – Nie ma dziś śladu po wyrafinowanej, corbusierowskiej w genezie formie tego pawilonu ani też kolorystyce – mówi "Rz" prof. Marta Leśniakowska z Instytutu Sztuki PAN. – Elewacje tworzyły abstrakcyjne obrazy nawiązujące do abstrakcji geometrycznej Pieta Mondriana: użycie tzw. kolorów elementarnych, czyli czerwieni, ciemnego błękitu, żółci, zestawionych z tzw. niekolorami, czyli szarym, czarnym i białym. Zabranie jednego z tych elementów oznacza zniszczenie całości kompozycji. Remont budynku został przeprowadzony w dobrej wierze, ale bez żadnej kontroli konserwatorskiej. Efekt? Nie ten kolor, nie ta glazura, nie ta faktura, nie ten odcień. Już nie wspomnę o wnętrzu, dziś już tylko oglądanym na archiwalnych fotografiach, a będącym immanentnym elementem tej przestrzeni: z nowoczesnymi meblami i dekoracjami ściennymi, projektowanymi przez czołowych artystów polskiej awangardy powojennej – opowiada.

Jakiego rodzaju to były meble, mogliśmy ostatnio oglądać na wystawie "Bądźmy nowocześni" w Muzeum Narodowym.

Pawilon Chemii, ul. Nowogrodzka, Warszawa.

Projekt duetu Bogusławski/Gniewiewski. Ażurową, całkowicie przeszkloną konstrukcję z 1960 roku, wspartą na ukrytych we wnętrzu charakterystycznych słupach w kształcie litery V, zgniotły dwa lata temu buldożery, by zrobić miejsce dla galerii handlowej. Przy okazji zniszczono również historyczne założenie urbanistyczne, zgodnie z którym znajdująca się nieopodal ul. Bracka oraz Mokotowska układały się w piękny łuk, "Uśmiech Warszawy". Teraz to uśmiech z wielką czarną plombą w postaci nowego Domu Towarowego, o którym warszawiacy mówią: sarkofag.

Wnętrze pawilonu Chemii zdobiło m.in. panneau autorstwa Aliny Bogusławskiej. – Patrzyłam, w poczuciu zupełnej bezradności, jak burzono ten pawilon, jak to malowidło tkwiło w gruzie i nikt nie przychodził go ratować – wspomina prof. Leśniakowska. – Jak na ironię, 200 metrów od tego miejsca jest Muzeum Narodowe, którego misją jest ochrona sztuki.

Dom Turysty z restauracją Miramar, Sopot, Kamienny Potok

Zbudowany według wzorców corbusierowskich w 1961 roku niewielki, dwukondygnacyjny budynek – projekt Stanisława Sowińskiego – stoi na wzgórzu w Kamiennym Potoku, dzielnicy Sopotu. Jeszcze stoi, jest jednak całkowicie zdewastowany.

Górną część osłoniętą wąziutkimi, ażurowymi filarkami (jak nieruchome verticale) zaprojektowano tak, by była wysunięta ponad dolną na obrysie całego budynku, co tworzyło ekspresyjny podcień. Dwie połacie dachu nachylone są do wewnątrz, dając dynamiczny efekt. Całość wieńczy wysoki komin.

– Mimo że jako jeden z nielicznych współczesnych obiektów trafił do podręcznika "Architektura Polska" Jana Zachwatowicza, dziś jest całkowicie opuszczony i przygotowywany do rozbiórki – komentuje dr Sołtysik. – Tymczasem to wybitna architektura, rzeźbiarska, efektowna.

Restauracja Cristal, al. Grunwaldzka, Gdańsk Wrzeszcz.

Zaprojektował ją Witold Wierzbicki. Usytuowana prestiżowo w sercu dzielnicy. Gdy powstawała w 1960 roku, zaliczano ją do restauracji wysokiej kategorii. Tu ponoć wyprawiał urodziny Lech Wałęsa. Budynek miał wyszukaną, elegancką formę – prosta bryła piętra unosiła się na filarach przyziemia, tworząc tu szerokie podcieniowe przejście, a jej atrakcyjnym elementem był taras narożny, zwieńczony charakterystycznym neonem. W latach 90. elewacje pomalowano na różowo i pokryto blachą falistą. Obecnie trwa tam remont, który, według dr Sołtysik, niestety nie przywróci budynkowi dawnych finezyjnych kształtów: – Oczywiście znikną blacha falista i rażący kolor, ale nie udało się wywalczyć odtworzenia tarasu i podcieniowego przejścia w parterze. Zostanie tylko dawna, prostopadłościenna bryła z dwoma pasami przeszkleń, no i oryginalna forma neonu. Budynku nie zburzono tylko dzięki miłośnikom Wrzeszcza, skupionym w Komitecie Inicjatyw Lokalnych Wrzeszcz, którzy bardzo aktywnie prowadzą działalność edukacyjną i uświadamiają społeczności lokalnej walory tej architektury – zaznacza.

Bar i kawiarnia Alga, ul. Bohaterów Monte Cassino, czyli tzw. Monciak, Sopot.

Projektował Wacław Rembiszewski. Dla miłośników architektury modernistycznej jeden z kultowych na Wybrzeżu, swego czasu uhonorowany nagrodami za walory architektoniczne. – Lekka, ażurowa konstrukcja z 1960 roku. Dwie mocno przeszklone kondygnacje, poprzedzone od frontu szerokim filarowym podcieniem i tarasem z charakterystycznymi parasolami utworzonymi z trójkątnych i romboidalnych elementów, które świetnie wpisywały się w bryłę budynku – opowiada dr Maria Jolanta Sołtysik z Politechniki Gdańskiej.

Dziś nie ma śladu po parasolach, budynek daleko odbiega od oryginału – Sopot woli inwestować w plastikowe, historyzujące Centrum Haffnera niż w wartościową modernę.

Kultura
Łazienki Królewskie świętują 120-lecie wydania „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: „Gladiator 2” – triumf czy porażka?
Kultura
Muzeum Narodowe w Poznaniu otwiera Studyjną Galerię Sztuki Starożytnej
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia