Podobno gdy człowiek robi plany, Pan Bóg się śmieje. Ale nie w kwestiach teologicznych rzecz, a zdecydowanie bardziej przyziemnych – finansowych. Nieoczekiwane wydatki spowodowane sytuacjami losowymi mogą się przydarzyć każdemu. I często takie nadszarpnięcie portfela niesie za sobą konieczność skorzystania z dodatkowego źródła finansowania. Ofert pomocy w takich sytuacjach nie brakuje na rynku, ale nie każda z nich jest warta uwagi i równie atrakcyjna.
Gdzie po pieniądze?
Z raportu agencji doradczej PwC (dawnej PricewaterhouseCoopers) zatytułowanego „Rynek firm pożyczkowych w Polsce" wynika, że Polacy finansują wydatki, w tym nieoczekiwane, przede wszystkim (w 90 proc. przypadków) z pieniędzy pożyczonych w bankach. Osiem procent z nas wybiera firmy ratalne, a niemal 4 proc. firmy pożyczkowe. Liczba osób, które decydują się na skorzystanie z tej ostatniej opcji systematycznie wzrasta. Obecnie z tzw. „chwilówek" korzysta ponad 1,37 mln Polaków, którzy zapożyczyli się na około 4 mld złotych. Wynika to z faktu, że firmy udzielające „szybkich pożyczek" pozabankowych nie wymagają od wnioskodawców dobrej historii kredytowej – akceptują nawet pożyczkobiorców znajdujących się w tzw. spirali kredytowej (zaciągających kolejne zobowiązania, by spłacać nimi poprzednie). Ale ten medal ma dwie strony.