Powiedzieć, że Włosi mają wyjątkowy stosunek do jedzenia, to mało. Sam mistrz Fellini oznajmił kiedyś, że „życie jest kombinacją magii i makaronu”. Sophia Loren utrzymuje, że swą aparycję zawdzięcza temuż właśnie przysmakowi.
Mieszkańcy Italii nie są oczywiście osamotnieni w swoich kulinarnych sympatiach. Umieją je jednak łączyć z dbałością o jakość produktów i z szacunkiem dla ziemi, na której się rodzą. To we Włoszech powstał ruch Slow Food. I właśnie za dwa tygodnie w stolicy Piemontu, Turynie, odbędzie się kolejna odsłona święta jedzenia – Terra Madre Salone del Gusto 2016.
Ze względu na to, że wino zajmuje poczesne miejsce we włoskim życiu i kulturze – wszak działa tu ponad milion winnic – ważną częścią imprezy będzie Enoteca, zorganizowana w prestiżowej lokalizacji dziedzińca Pałacu Królewskiego.
Wśród niemal tysiąca zapowiedzianych włoskich producentów Piemont będzie miał z pewnością mocną reprezentację. W końcu to stąd pochodzą trzy fantastyczne czerwone wina – barolo, barbaresco i barbera. Dwa pierwsze należą do winnej arystokracji. Trzecie, choć popularne, jeszcze niedawno wydawało się przy nich Kopciuszkiem. A jednak w nowoczesnym wydaniu podbija serca i podniebienia winnych amatorów, pozostając w rozsądnych relacjach z zawartością ich portfeli.
Podstawą wina jest szczep winorośli o nazwie barbera. Popularny we Włoszech, łatwo przystosowuje się do warunków winnicy i wykazuje odporność na choroby. Od wieków był chętnie sadzony tam, gdzie nie udawały się bardziej szlachetne odmiany. Wino barbera uważane było zawsze za swojskie, rzetelne, choć niewyszukane, o wysokiej kwasowości i niezbyt mocnych, ale „chropowatych” taninach.