Lachowski od lat zbiera wszelkie polskie plakaty, druki reklamowe, etykiety, informatory turystyczne, puszki po paście do butów i kakao, pudełka po zapałkach. Zbiera również książki o reklamie i projektowaniu graficznym wydane po 1918 roku. Jego pasja jest o tyle pionierska, że broszury czy ulotki reklamowe powstałe, by sprzedać jakiś produkt – cukierki, miejsce w kurorcie w Tatrach czy kredyt w banku – nie żyły długo. Raczej lądowały szybko przeterminowane w śmieciach klientów. Biblioteka Narodowa też ich nie zbierała, choć niektóre są nadzwyczajnym dokumentem swoich czasów.
W ramach Polskiego Festiwalu Reklamy otwarto wystawę kolekcji Lachowskiego. Wchodząc na nią, potykamy się o kolejkę manekinów krawieckich stojących pokornie przed budką telefoniczną z lat 60. z żelaznym aparatem. Kto z komórką w kieszeni go dzisiaj jeszcze pamięta? A kto pamięta kolejki? Chodzimy po wystawie ulicami z granatowymi szyldami, które do niedawna obowiązywały w Warszawie. Ich nazwy prowadzą nas przez różne kategorie papierowych eksponatów. Na „Parkingu strzeżonym”, natykamy się na druki związane z motoryzacją – okładkę przedwojennego „Światowida” z chevroletem i reklamówki Fiata 125p z lat 70. W „Hali odlotów” – na stare plakaty i foldery LOT. Na „Pl. Propagandy” natykamy się na świetne plakaty BHP, które słusznie ostrzegają przed porażeniem prądem. Na „Skwerze turystyki i wypoczynku” znajdujemy oferty na wakacje w najcudniej zaprojektowanych zakątkach Polski.
„Ślepy zaułek agitacji” przypomina nam o projektach symboli politycznych, znaków graficznych partii PRL z nieboszczką PZPR na czele. Muszę przyznać, że niosą z sobą ciągle ładunek emocji. Chętnie się z tego zaułka wycofałam, nie doceniwszy sztuki projektowania.
Natomiast wartość kolekcji Lachowskiego docenił Totalizator Sportowy – sponsor wystawy, którego przedstawiciele na wernisażu wręczali stare świetne plakaty firmy.
„Świetnograficzne. Polska grafika reklamowa 1918–1989”. Muzeum Etnograficzne w Warszawie do 15.05.