Bociany z Kampinoskiego Parku Narodowego zaobrączkowane

Tego lata bociany obrodziły: w jednym gnieździe było aż pięć pisklaków! Dostały obrączki z kosmicznego plastiku. Podobnie jak wszystkie młode boćki z Kampinosu

Publikacja: 25.06.2011 01:27

Dzięki podnośnikowi sprawdzą 165 gniazd w dwa dni

Dzięki podnośnikowi sprawdzą 165 gniazd w dwa dni

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Patrz, jaki byk! – cieszył się z podnośnika pięć metrów nad ziemią Adam Tarłowski z Towarzystwa Przyrodniczego Bocian. Trzymał w rękach młodego boćka i pokazywał go Adamowi Olszewskiemu, ornitologowi z Kampinoskiego Parku Narodowego. Wczoraj rozpoczęli oni obrączkowanie pisklaków. Do soboty chcą objechać 165 bocianich gniazd w parku.

Zaczęli od Mościsk z samego rana. Na ul. 3 Maja umówili się z Teresą Cielecką, wolontariuszką z ptasiego azylu w warszawskim zoo. Przywiozła młode bociany w trzech pudłach kartonowych. – Wypadły z gniazd. Teraz chodzi o to, by je podczas obrączkowania podrzucić do cudzych gniazd – mówi.

Adam Olszewski zapakował pudła do łazika. – Będzie szybka piłka, bo jak pisklęta są zdrowe, to można podrzucać – zapewnił.

W Koczargach Starych do ornitologów wyszło pół wsi. – Ja te bociany co roku obserwuję.  Gniazdo jest coraz większe – zaczął Zbigniew Gołębiowski.

Pytamy, czy jeśli bocian jest we wsi, to szczęście?

– Szczęście? My tu  mamy jedyną w Unii Europejskiej ulicę, bez wjazdu i wyjazdu. Jak to możliwe? A bo wytyczyli drogę wzdłuż czterech posesji. Nazwali Sasanki. Ale z obu stron kończy się na ogrodzeniu – pokazuje na uklepany pas przed domem rolnik.

Ornitolodzy wysłuchali, ręce rozłożyli i na bociany pokazali. – Duże w tym roku – zagaili. – A pewnie. Jak skrzydła jeden rozłoży i machnie, to jak smok – woła rolnik.

Ornitolodzy obrączkują ptaki, które mają trzy tygodnie. Robią to, by poznać ich trasy migrowania. Dzięki obrączkom mają informację o ich śmiertelności, bo w Afryce do boćków strzelają jak do kaczek. Przy okazji naukowcy porządkują gniazda, sprawdzają, ile w każdym jest młodych i jak się rozwijają. – Nie są na tyle duże, żeby uciekały z gniazd. Starsze przy obrączkowaniu mogłyby powypadać i się połamać – mówi Adam Olszewski.

W Borzęcinie Małym na ornitologów czekała nie lada sensacja: w gnieździe na drzewie było aż pięcioro młodych. Normalnie są dwa, góra trzy. – Zdarza się w Kampinosie coś takiego, ale rzadko – przyznał Olszewski. Z gniazda rozciągał się świetny widok na pole ziemniaków. – Mają w bród stonki, norników polnych, myszy. Ale schabowym dla bocianów są krety – dodaje.

Pięć boćków dostaje czarne obrączki. – To kosmiczny plastik, bo się nie nagrzewa – wyjaśnił ornitolog z KPN. W Grabowniku Adam Tarłowski zaprasza do gondoli podnośnika. Wjeżdżamy do gniazda. Ostro wieje. Bociany tulą się do siebie. Wyglądają jak kury w kurniku. Bez sprzeciwu pozwalają się brać w dłonie. Szef Bociana bierze dziób boćka i przykłada do palca wskazującego. – Mój palec ma 10 cm. Mierzę, ile ma dziób. To jedna z oznak rozwoju pisklęcia.

Po zaobrączkowaniu młodych bocianów ornitolodzy chcą się zabrać za jerzyki.

Patrz, jaki byk! – cieszył się z podnośnika pięć metrów nad ziemią Adam Tarłowski z Towarzystwa Przyrodniczego Bocian. Trzymał w rękach młodego boćka i pokazywał go Adamowi Olszewskiemu, ornitologowi z Kampinoskiego Parku Narodowego. Wczoraj rozpoczęli oni obrączkowanie pisklaków. Do soboty chcą objechać 165 bocianich gniazd w parku.

Zaczęli od Mościsk z samego rana. Na ul. 3 Maja umówili się z Teresą Cielecką, wolontariuszką z ptasiego azylu w warszawskim zoo. Przywiozła młode bociany w trzech pudłach kartonowych. – Wypadły z gniazd. Teraz chodzi o to, by je podczas obrączkowania podrzucić do cudzych gniazd – mówi.

Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze