– Dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci. Żeby w naszych butach dziewczynki mogły bez problemu zarówno się bawić, jak i wystąpić na kilkugodzinnych uroczystościach – przekonuje Monika Brason. Zanim pantofelki trafiły do sprzedaży, założycielki Croolewny przeprowadziły badania rynku. Chciały sprawdzić, czy rzeczywiście będzie w Polsce zapotrzebowanie na tego typu buty. Później, gdy niektóre z modeli były już gotowe, zorganizowały mały pokaz. Zaprosiły testerki, czyli kilkuletnie córki znajomych. Obserwowały, które kolory, fasony i modele najbardziej dzieciom odpowiadały. I to one zdecydowały, które buty trafiły do produkcji.
– Pantofelki to nasz projekt autorski, wszystkie montowane są ręcznie – tłumaczy Karolina Jaroszewicz. – Nie ma w nich ani gwoździ, ani plastikowych usztywniaczy. Modele skórzane wykonane zostały z elastycznej, włoskiej skóry posiadającej wszystkie niezbędne atesty. Pozostałe buciki – czarne lakierki, z różowym brokatem, w panterkę lub złote – z wysokiej jakości powlekanych materiałów syntetycznych. Żeby dziecko nie otarło sobie pięty, zamontowano zapiętek w formie miękkiej poduszeczki. A przód pantofelków wyprofilowano w taki sposób, by nie uciskał palców dziecka.
– Croolewna to marka również dla rodziców, którzy nie zapomnieli, co to wyobraźnia, i chcą spełniać marzenia swych dzieci. Buciki stworzono z myślą o małych fashionistkach, które same decydują, w co się ubrać, uwielbiają błyszczeć na szkolnym balu, kursie tańca czy urodzinowym party – dodaje Brason. Teraz właścicielki pracują nad nowym projektem dla nieco bardziej niegrzecznych dziewczynek, które nie widzą się w roli królewny. – Powstają buty o bardziej gangsterskim wyglądzie, z nerwem, z trupimi czaszkami. Myślimy również o rozszerzeniu kolekcji o ubrania. Chciałybyśmy zaproponować styl, który byłby bardziej elegancki, oryginalny, dla dziewczynek, które lubią się wyróżniać – taki, jaki można zobaczyć w Londynie, Paryżu czy Nowym Jorku. O chłopcach na razie nie myślimy, ale czas pokaże.
Croolewna to niejedyny polski producent butów dla dzieci, który znalazł uznanie za granicą. Nie tak dawno Angelina Jolie i Gwyneth Paltrow odkryły polskie buciki z serii Gucio i ze stóp ich maluchów nie schodzą trzewiki krakowskiego producenta. Sławomir Piwowarczyk, projektant Wzornictwa Przemysłowego, wpadł na pomysł oryginalnych trzewiczków, szukając butów dla swych dzieci. Szukał ideału i nigdzie nie mógł go znaleźć. Pożyczył więc pieniądze na opatentowanie projektu i w 1999 r. ruszył z małą produkcją. Stworzył unikatowe trzewiki najpierw dla swoich dzieci, potem dla dzieci znajomych, znajomych ich znajomych... I metodą pantoflową wśród rodziców szybko rozeszła się wieść o jego butach.
Kot i jego buty
Na początku produkcja odbywała się w trzypokojowym mieszkaniu, potem przeniosła się do niewielkiego budynku. Piwowarczyk ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie i włoską szkołę projektowania obuwia. Wiedział, że stopa dziecka wymaga innego podejścia niż dorosłego. Przede wszystkim but musi ze stopą pracować. Buciki Gucio wytwarzane są więc z naturalnej welurowej skóry, ręcznie malowanej tylko z jednej strony, by skóra dziecka nie miała kontaktu z barwnikiem. Charakterystyczna żółta podeszwa zrobiona jest z miękkiego i lekkiego tworzywa – mikrogumy. Jest mniej odporna na ścieranie i zawiera kauczuk. Każdy bucik przed założeniem sznurowadeł jest obcinany i opalany, aby krawędzie były idealnie gładkie i równe. Trzewiki produkowane są dziś zaledwie przez kilkuosobowy zespół. Dzięki temu w każdej chwili może powstać model według indywidualnych potrzeb klienta uzależnionych od sugestii jego ortopedy. Można zwęzić cholewkę lub spód, dodać jeszcze jedną warstwę pod podeszwę... Znakiem rozpoznawczym i najbardziej unikatową częścią obuwia jest zapiętek, czyli opatentowany, samousztywniający się tył, który dopasowuje się do indywidualnej szerokości pięty każdego dziecka i nie obejmuje jej w całości. Podczas chodzenia zapiętek współpracuje ze stopą, pionując kość piętową do stawu skokowego. To pierwsze tego typu rozwiązanie na świecie. W 2000 r. firma uzyskała certyfikat uprawniający do używania na butach Gucio znaku „Zdrowa stopa". Początkowo firma Piwowarczyka koncentrowała się jedynie na rynku krajowym, jednak szybko zainteresowały się jej wyrobami rynki zagraniczne. Teraz buty Gucio zobaczyć można również na ulicach Austrii, Kanady, Chorwacji, Danii, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Węgier, Rosji, Litwy, Singapuru, Słowenii, Szwecji i Stanów Zjednoczonych.
W sklepach jest dziś mnóstwo butów dla dzieci. Począwszy od trampek Converse z bardziej dziecięcymi wzorami – kwiatkami, samochodzikami czy w kropki – przez pięciopalczaste sportowe buty imitujące ludzką stopę, po kaloszki żabki (są zielone, mają wyłupiaste oczy). Ważne, żeby but był inny. Bo bucik w dziecięcym życiu odgrywa dużą rolę. Wystarczy wspomnieć „Kota w butach", „Kopciuszka" czy „Historię żółtej ciżemki".