– Są dzisiaj w naszym kraju tacy, którzy chcą się wedrzeć do naszych rodzin, do naszych szkół, do przedszkoli, do naszego życia, którzy chcą odebrać nam naszą kulturę, naszą wolność, nasze prawa, którzy atakują nasze świętości, atakują Kościół – mówił w sierpniu ubiegłego roku o mniejszościach seksualnych prezes PiS Jarosław Kaczyński.
To jeden z cytatów, który trafił do raportu na temat przestrzegania praw człowieka w Polsce w 2019 roku, przygotowanego przez amerykański Departament Stanu. Ten resort, będący odpowiednikiem MSZ w innych krajach, krytykuje Polskę z kilku powodów, m.in. ataków na lesbijki, geje, osoby biseksualne, transseksualne i interseksualne, czyli LGBTI.
Coroczne publikacje
Raporty na temat przestrzegania praw człowieka w poszczególnych krajach Departament Stanu publikuje co roku. Omawia w nich zagadnienia, takie jak m.in. tortury, warunki panujące w więzieniach, aresztowania z powodów politycznych, swobodę wypowiedzi, ochronę uchodźców, dyskryminację i prawa pracowników. We wstępach do raportów wskazuje najważniejsze problemy. Tym razem odnośnie Polski podał ich trzy.
Jednym z nich jest właśnie dyskryminacja osób nieheteroseksualnych. „W wypowiedziach wielu polityków z różnych partii pojawiały się ataki na »ideologię LGBTI«" – pisze Departament Stanu. Zauważa też, że ponad 30 samorządów w całym kraju przyjęło deklaracje w sprawie tzw. stref wolnych od ideologii LGBT. „Organizacje pozarządowe zajmujące się prawami osób LGBTI zwróciły uwagę, że uchwały te mogą wywierać mrożący efekt na instytucje podległe samorządom lokalnym i mogą zwiększyć liczbę przestępstw z nienawiści" – twierdzi Departament Stanu.
Amerykański resort opisał też ataki na kilka marszów równości, m.in. w Gnieźnie i Białymstoku. W tym drugim przypadku odnotował jednak, że premier Mateusz Morawiecki ostro potępił przemoc wobec uczestników.