– Efektywność takich ataków nie jest duża, za to informacyjnego szumu wokół nich mnóstwo. Dokładnie taki rezultat chce osiągnąć Putin – sądzi rosyjski ekspert z Kanady Maksim Starczak.
Po czwartkowym rosyjskim ataku na Dnipro rosyjski lider postawił Zachodowi ultimatum (krajom, które dostarczyły Ukrainie rakiety dalekiego zasięgu: USA, W. Brytanii, Francji). Jeśli terytorium „Rosji właściwej” (czyli w granicach z 1991 roku) będzie nadal atakowane ich bronią, to Kreml „będzie miał prawo” użyć broni przeciw wojskowym obiektom tych państw.
Czytaj więcej
Ukraińcy niszczą rosyjskie sztaby i magazyny amunicji za pomocą pocisków dalekiego zasięgu, Rosjanie szantażują bronią jądrową.
Po rosyjskim ataku rakietowym na Dnipro, Kijów zaatakował obwód kurski
Od tej pory zaległa cisza – z Ukrainy nie lecą zachodnie rakiety na Rosję, Rosja nie atakuje zachodnich baz wojskowych. Jednak w nocy z soboty na niedzielę Kijów wykonał uderzenie rakietowe na obwód kurski, niszcząc stację radiolokacyjną przeciwlotniczego kompleksu S-400. Mimo iż formalnie powinna ona być przystosowana do obserwacji i zestrzeliwania lecących obiektów, Ukraińcy twierdzą, że pracowała w reżimie „ziemia-ziemia”, czyli namierzając cele naziemne do rosyjskich, rakietowych uderzeń. Od początku wojny Rosjanie wykorzystują swoje rakietowy kompleksy przeciwlotnicze do atakowania takich celów, powodując ogromne straty wśród ludności cywilnej.
Nie wiadomo, jakim pociskiem Ukraińcom udało się obecnie trafić dobrze broniony cel. Czy była to zachodnia rakieta i tym samym rzucono wyzwanie Putinowi. Dzień przed atakiem francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noel Barrot powiedział, że Paryż podtrzymuje swoją zgodę na używanie przez ukraińską armię francuskich pocisków dalekiego zasięgu „w logice samoobrony”.