„To odpowiedź na próby kijowskiego reżimu przyczynienia szkód obiektom rosyjskiej energetyki” – stwierdziło wprost rosyjskie Ministerstwo Obrony.
W nocy z wtorku na środę rosyjskie pociski spadły na co najmniej trzy elektrociepłownie, zarówno w pobliżu granicy z Rosją, jak i z Polską. Wraz z wcześniejszymi, bardzo dużymi i nieusuniętymi jeszcze zniszczeniami doprowadziło to do kłopotów w Ukrainie. Władze wezwały do ograniczenia zużywania energii elektrycznej oraz zapowiedziały przerwy w dostawach.
Wcześniej jedynie w Charkowie, od początku roku bez przerwy ostrzeliwanym przez Rosjan, brakowało prądu. Teraz deficyt odczuje – w mniejszym lub większym stopniu – cały kraj.
– To był poważny atak z wykorzystaniem licznych typów rakiet. Teraz wróg wszystko analizuje, próbuje zebrać informacje o tym, jakie obiekty udało mu się trafić – mówił rzecznik ukraińskiego lotnictwa, major Ilia Jewłasz.
Rakiety atakujące Ukrainę dość często zmieniają tor lotu
Rosyjskie rakiety i drony dość długo krążyły w nocy nad Ukrainą, nim uderzyły w wybrane obiekty. Żołnierze obrony przeciwlotniczej mówią, że niektóre pociski atakujące obwód kijowski przeleciały nad połową kraju, nim spadły na cele. W okolicach Kijowa wszystkie zostały zestrzelone, a ich odłamki spadły z dala od zamieszkałych miejsc.