Reklama
Rozwiń

Unia Europejska kupi amunicję dla walczącej Ukrainy

UE zamówi i kupi pociski, żeby wspomóc ukraińską artylerię. To mały krok w stronę wspólnego rynku uzbrojenia.

Publikacja: 07.03.2023 21:00

Ukraińscy artylerzyści pod Bachmutem używają jeszcze amunicji 152 mm (kaliber stosowany w czasach Uk

Ukraińscy artylerzyści pod Bachmutem używają jeszcze amunicji 152 mm (kaliber stosowany w czasach Układu Warszawskiego)

Foto: AFP

Kilka tygodni temu Wołodymyr Zełenski zaapelował o pilne dostawy wszelkiego rodzaju amunicji, w szczególności pocisków kalibru 155 mm. – Ciągle mamy możliwości dostaw amunicji dla Ukrainy nawet w ciągu kilku tygodni. Ale wiemy, że państwa będą gotowe to robić, tylko jeśli zaproponujemy wiarygodne sposoby zwiększenia produkcji w UE po to, żeby mogły uzupełnić swoje zapasy – mówi „Rzeczpospolitej” Thierry Breton, unijny komisarz rynku wewnętrznego odpowiedzialny też za przemysł obronny. We wtorek i w środę w Sztokholmie na nieformalnym spotkaniu mają o tym dyskutować ministrowie obrony 27 państw UE.

Komisja Europejska zaproponuje tam program działań na rzecz uzbrojenia, o którym Breton powiedział na spotkaniu z grupą dziennikarzy, w tym z „Rzeczpospolitą”.

Na tryb wojenny

Po pierwsze, chodzi o częściowe refinansowanie z budżetu UE, nawet do 90 proc., wartości amunicji przekazywanej teraz pilnie Ukraińcom. Wstępnie proponuje na ten cel 1 mld euro z tzw. Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju – to fundusz unijny, z którego przekazywane są pieniądze państwom członkowskim dostarczającym uzbrojenie Ukrainie. Już wypłacił 3,6 mld euro, zaakceptowano jego zwiększenie o dalsze 2 mld euro.

Czytaj więcej

Jurij Ignat: Rosja na „głodzie rakietowym”. Zrobi wszystko, by kupić broń

Po drugie, ogromny wspólny kontrakt zakupu amunicji dla Ukrainy i częściowo na uzupełnienie magazynów państw członkowskich. Po trzecie wreszcie, znaczące zwiększenie europejskich mocy produkcyjnych, aby dostarczać to, co zostanie zamówione i co jest potrzebne.

Na spotkaniu z dziennikarzami w Brukseli unijny komisarz poinformował, że została sporządzona mapa zdolności produkcyjnych amunicji w UE. – Zidentyfikowaliśmy 15 producentów w 11 państwach członkowskich dla pocisków kalibru 155 mm i 3 producentów dla 152 mm (to stary typ amunicji stosowanej w sprzęcie pochodzącym z czasów Układu Warszawskiego – red.), zdolnych do wyprodukowania dość dużej ilości. Ale większość mocy produkcyjnych UE jest już zakontraktowana. Zapowiadane są pewne możliwości rozbudowy, ale są one ograniczone, a czas realizacji produkcji to rok – wyjaśniał Breton.

Dlatego chce zaapelować do państw członkowskich o przestawienie przemysłu obronnego na tryb wojenny. I działać trochę jak w czasach pandemii, gdy Komisja Europejska zakontraktowała w imieniu państw członkowskich szczepionki przeciw Covid-19.

– Chodzi o bezustanne, codzienne monitorowanie. W najbliższym czasie spotkam się z szefami wszystkich tych 15 fabryk i zapytam, co im jest potrzebne, żeby zwiększyć produkcję – powiedział Francuz. A potem, kiedy już umowy zostaną podpisane, konieczne będzie codzienne nadzorowanie ich wykonania.

– Musimy mieć na bieżąco pewność, że wszystko idzie zgodnie z planem. Nie możemy czekać do daty dostawy, aż firmy nam powiedzą, dlaczego są spóźnione. To nauka wyniesiona z zamówień szczepionek – powiedział Breton.

W łańcuchu dostaw

Bruksela ocenia, że europejska baza przemysłowa zachowała pewną zdolność do niezależnej produkcji amunicji. Ale trzeba zajrzeć głębiej w łańcuch dostaw w celu zidentyfikowania potencjalnych wąskich gardeł, takich jak zapalniki, propelent czy proch. Natychmiastowa masowa pomoc dla Ukrainy wymaga dalszego udostępniania jej swoich zapasów, a jednocześnie zmiany planów produkcyjnych. Ukraina musi być priorytetem, produkowane teraz musi być to, co pomoże temu krajowi wygrać wojnę z Rosją. W dłuższym terminie przemysł europejski nie jest przystosowany do potrzeb konfliktu o dużej intensywności. Tak więc warunkiem sukcesu w pomaganiu Ukrainie jest rozwój przemysłu zbrojeniowego.

Czy te nadzwyczajne działania mogę okazać się przełomowe dla europejskiej obronności, do tej pory całkowicie zależnej od amerykańskiego wsparcia i polegającej na przemyśle, który funkcjonuje w granicach narodowych, a nie na wspólnym rynku? Breton wypowiada się w tej sprawie ostrożnie, bo wie, że dla wielu państw (np. dla Polski) takie ambicje brzmią podejrzanie. Ale wskazuje na przykłady innych polityk istotnie zmodyfikowanych w czasach poważnych wstrząsów. Polityka zdrowia publicznego, w przeszłości całkowicie w kompetencjach państw członkowskich, pod wpływem pandemii została częściowo uwspólnotowiona i Komisja Europejska zyskała kompetencje na czas kryzysu.

Podobnie w polityce energetycznej – wojna w Ukrainie doprowadziła do decyzji wcześniej odrzucanych przez większość państw, a mianowicie do wspólnych zakupów gazu. Pierwsze grupy zakupowe mają być ogłoszone w przyszłym miesiącu. – Podobnie w polityce obronnej dokonał się postęp. Po raz pierwszy przekazujemy broń i amunicję trzecim, będą też wspólne zakupy. Na razie jesteśmy w środku tego procesu, ale to może być przełomem – uważa komisarz.

Dylemat amerykański

Jeśli jednak nawet będzie to postęp, to niewielki i niegwarantujący stworzenia wspólnego unijnego rynku broni. Eksperci od lat wskazują, jak rozdrobniony jest europejski przemysł zbrojeniowy i jak – paradoksalnie – odpowiada to USA. Paradoksalnie, bo teoretycznie USA bardzo chciałyby silniejszej Europy, zdolnej do samodzielnej obrony swoich granic, tak żeby one mogły się skupić na wyzwaniach w regionie Pacyfiku, w tym przede wszystkim ze strony rosnących w siłę Chin. Najpierw Donald Trump, a potem Joe Biden naciskają, żeby państwa UE wydawały na cele wojskowe 2 proc. swojego produktu krajowego brutto. A jednocześnie bardzo protestują wobec wszelkich prób bardziej samodzielnej polityki obronnej UE czy nawet silniejszej bazy przemysłowej.

– Wysiłki Europy zmierzające do zjednoczenia jej działalności przemysłowej spotykają się z ostrym oporem ze strony amerykańskich administracji, którymi kierują obawy amerykańskich firm dotyczące wykluczenia z rynku europejskiego – wskazują np. Max Bergmann i Sophia Besch w analizie opublikowanej właśnie na łamach dwumiesięcznika „Foreign Affairs”. To dlatego oprotestowały kilka lat temu projekt unijnego instrumentu budżetowego wsparcia dla wspólnych zakupów, domagają się dopuszczenia do niego firm amerykańskich. Choć w USA europejskie firmy zbrojeniowe z żadnego wsparcia tamtejszego budżetu nie korzystają.

Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1036
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1035
Konflikty zbrojne
"Oresznika nie ma, Putin kłamał". Ukraińscy specjaliści mówią o wielkiej mistyfikacji
Konflikty zbrojne
"WSJ" przeanalizował zdjęcia satelitarne. Korea Północna znów szykuje coś dla Rosji
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1033
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku