USA wyślą Ukrainie wyrzutnie rakiet, ale nie chcą obalać Putina

Prezydent Joe Biden zdecydował się wysłać Ukraińcom wyrzutnie rakiet. Jednocześnie zapewnił, że nie chce obalać Władimira Putina.

Publikacja: 01.06.2022 21:47

Prezydent USA Joe Biden wspiera Ukrainę i jednocześnie zapewnia, że NATO nie dołączy do wojny

Prezydent USA Joe Biden wspiera Ukrainę i jednocześnie zapewnia, że NATO nie dołączy do wojny

Foto: afp

– Brawo! – skomentował decyzję prezydenta USA były amerykański ambasador w Moskwie Michael McFault.

Amerykanie jednak zażądali od Kijowa gwarancji, że systemy rakietowe HIMARS nie będą używane do atakowania celów na terenie Rosji. Prawdopodobnie dowódcy ukraińskiej armii złożyli takie zapewnienie.

Nie jest jasne, co Amerykanie chcą przez to osiągnąć. Na długim odcinku (na północy, północnym wschodzie i częściowo wschodzie) linia frontu pokrywa się obecnie mniej więcej z granicą rosyjsko-ukraińską. Rosjanie przez granicę ostrzeliwują ukraińskie miejscowości w obwodach czernihowskim i sumskim, a także okolice Charkowa, Ukraińcy zaś – teren Rosji, czyli przygraniczne obwody biełgorodzki i kurski.

Czytaj więcej

Oficjalnie: USA wyślą Ukrainie systemy rakietowe średniego zasięgu

Teraz obrońcy dostaną amerykańskie tzw. wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe HIMARS, choć nie wiadomo ile. Ich zasięg zależy od użytych pocisków: do 70–80 kilometrów lub do 300–400 km. Kijów dostanie tylko te pierwsze.

Prawdopodobnie Waszyngton obawia się, że zaraz po otrzymaniu rakiet najdalszego zasięgu Ukraińcy zniszczyliby most Krymski, łączący okupowany półwysep z terytorium Rosji, a będący oczkiem w głowie Władimira Putina. W ich zasięgu znalazłaby się też baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu oraz inne cele wojskowe na Krymie, na przykład lotnisko w Dżankoju.

– Putin nie przerwie walk, gdy rosyjska armia czyni postępy. Jedynym sposobem jej powstrzymania jest przekazywanie Kijowowi więcej i lepszej broni. To takie proste – próbował tłumaczyć wcześniej w Waszyngtonie Michael McFault, podkreślając jednocześnie, że jednostronne ustępstwa w tej wojnie nie mają sensu.

Jednak administracja prezydenta USA postanowiła nałożyć ograniczenia na dostawy, choć Ukraińcy dostaną też helikoptery.

Z Ukrainą, bez NATO

W artykule opublikowanym w „New York Timesie” Biden określił cele, jakie Stany Zjednoczone zamierzają osiągnąć. „Moją zasadą było w ciągu całego tego kryzysu nie podejmować decyzji o Ukrainie bez samej Ukrainy. Nie będę wywierał żadnego nacisku na ukraińskie władze (…) by przekonać je do ustępstw terytorialnych” – stwierdził amerykański prezydent.

Czytaj więcej

Biden: Nie chcemy wojny z Rosją. Nie chcemy obalić Putina

O powtarzających się rosyjskich groźbach użycia broni atomowej napisał: „Chcę wyrazić się jasno – jakiekolwiek jej użycie będzie dla nas i pozostałego świata absolutnie nie do przyjęcia i doprowadzi do poważnych następstw”.

„Nie dążymy do wojny NATO z Rosją. (…) USA nie będą dążyć do jego (Putina) obalenia w Moskwie. Dopóki USA lub nasi sojusznicy nie zostaną zaatakowani, nie będziemy brali udziału w tym konflikcie” – napisał.

– To jest celowe dolewanie oliwy do ognia – powiedział rzecznik Kremla, mając jednak na myśli dostawy amerykańskich wyrzutni HIMARS.Nawet bez pocisków największego zasięgu amerykański system bowiem trafia dalej niż te wykorzystywane przez Rosjan.

Dziesięć za jeden

Eksperci wojskowi wskazują, że systemy HIMARS, jeśli szybko dojadą na front, mogą rozstrzygnąć na korzyść Ukrainy walki o Siewierodonieck. „W warunkach (chaotycznych) walk ulicznych umożliwiają zadawanie precyzyjnych ciosów przeciwnikowi” – uważa jeden z nich. Tymczasem Rosjanie wojują dokładnie odwrotnie: ścierają wszystko z powierzchni ziemi. – Mają dużo artylerii. Ostrzały to prawdziwy koszmar. My strzelamy raz, oni dziesięć razy. Kiedy nasz snajper wystrzelił, oni zasypali rakietami z katiusz cały rejon miasta, w którym mógł się znajdować – opisywał BBC walki w Siewierodoniecku jeden z ukraińskich żołnierzy.

Systemy HIMARS, jeśli szybko dojadą na front, mogą rozstrzygnąć na korzyść Ukrainy walki o Siewierodonieck

Według amerykańskich ekspertów Rosjanie opanowali już ponad 70 proc. 100-tysięcznego miasta, atakują z trzech stron i dotarli już do centrum. Jednak w walkach ulicznych bardzo trudno jest dokładnie ustalić, kto gdzie jest. Nie wiadomo, jak długo Ukraińcom uda się jeszcze bronić miasta, choć przedstawiciele rosyjskich separatystów mówią, że może to potrwać nawet tydzień. W każdym razie nie zostało ono okrążone, Rosjanom nie udało się odciąć obrońców od rzeki Doniec. Ukraińcy cały czas mają otwarte drogi odwrotu na drugą stronę, do sąsiedniego Lisiczańska.

– Brawo! – skomentował decyzję prezydenta USA były amerykański ambasador w Moskwie Michael McFault.

Amerykanie jednak zażądali od Kijowa gwarancji, że systemy rakietowe HIMARS nie będą używane do atakowania celów na terenie Rosji. Prawdopodobnie dowódcy ukraińskiej armii złożyli takie zapewnienie.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany