– Widać i koncentrację wojsk oraz sprzętu, i zwiększenie ilości ostrzałów oraz bombardowań, ale to jeszcze nie jest ta wielka ofensywa – powiedział szef ukraińskiej administracji obwodu ługańskiego, Sergij Hajdaj. Ale jednocześnie „odczuwamy zakończenie przygotowań do tej wielkiej bitwy”.
– Widzimy przygotowania do ważnej (ktoś mógłby powiedzieć – decydującej) bitwy na wschodzie naszego kraju. (…) To będzie ciężka walka, ale wierzymy w nasze zwycięstwo – mówi z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski.
Politycy i wojskowi, zarówno w Ukrainie, jak i za granicą, uważają, że rosyjskie dowództwo zechce rozstrzygnąć wojnę jednym, wielkim atakiem na wschodzie kraju, w stepach obwodów donieckiego i ługańskiego. Po tygodniach porażek i odwrocie spod Kijowa, złamanie tam ukraińskiego oporu ma umożliwić Kremlowi kontynuowanie ataku (w tym znów na Kijów) albo zamrożenie wojny (jak poprzednio w Donbasie przez ostatnie osiem lat). Możliwa jest też próba jej zakończenia na rosyjskich warunkach: oddania przez Ukrainę terytoriów na swym południu i wschodzie (w tym utworzenie „lądowego korytarza” z Rosji do Krymu).
Czytaj więcej
Należąca do NATO Litwa planuje, w najbliższej przyszłości, zorganizowanie, na swoim terytorium, szkoleń dla ukraińskich żołnierzy, które pomogą im w opanowaniu obsługi zachodniego sprzętu wojskowego - oświadczył dowódca litewskiej armii, gen. Valdemaras Rupsys.
Pozostaje jeden, za to ogromny problem: Rosja musi pokonać Ukraińców rosnących każdego dnia w siłę. Brytyjski premier Boris Johnson, który odwiedził w sobotę Kijów, obiecał m.in. dostawy rakiet do zwalczania okrętów wojennych. Jeśli przybędą szybko, Ukraińcy dostaną wreszcie broń przeciw rosyjskiej flocie, co uniemożliwi Rosjanom atakowanie Odessy z morza. Ukraińska armia ponadto zablokuje ruch rosyjskich okrętów aż do ujścia Dniepru, bo tam sięgną brytyjskie rakiety.