„Ukraina szykowała się do produkcji broni jądrowej”, „Ukraina przygotowywała się do produkcji broni chemicznej”, „W Ukrainie była sieć amerykańskich wojskowych laboratoriów, które badały, na jakie zarazki są nieodporni Słowianie” – rosyjska propaganda telewizyjna próbuje za wszelką cenę uzasadnić agresję przeciw sąsiedniemu krajowi.
Również za cenę zdrowego rozsądku.
Źródło prawdy
Kolejne kanały państwowej telewizji informowały, że bombę atomową Ukraińcy chcieli robić w zamkniętej strefie Czarnobyla. A gdy wybuchła afera z ostrzelaniem Zaporoskiej Elektrowni Atomowej przez rosyjską artylerię – że tam. Również na terenie tej elektrowni miało się znajdować założone przez Amerykanów laboratorium broni biologicznej przeciw Słowianom.
Z rosyjskich telewizji zniknęły programy rozrywkowe, na ich miejsce weszły polityczne talk-show zaufanych, kremlowskich propagandzistów. A prowadzących programy rozrywkowe usunięto z pracy, bo protestowali przeciw wojnie.
Wojnę zabroniono nazywać wojną (za to grozi do 15 lat łagru ze świeżo wprowadzonego paragrafu o „dyskredytacji działań sił zbrojnych Rosji”). To, co się dzieje na Ukrainie, oficjalnie nazywa się „specjalną operacją wojskową w celu denazyfikacji kraju”. Propaganda więc ze wszystkich sił próbuje udowodnić, że w Ukrainie są jacyś naziści.