W których miastach sytuacja humanitarna jest najtrudniejsza?
Sytuacja trudna jest wszędzie. W Mariupolu mamy początek katastrofy humanitarnej. Przez dwie doby prowadziliśmy rozmowy z Rosją, by utworzyć korytarz humanitarny. Ale Rosjanie nie przestrzegają porozumień i łamią zawieszenie broni. W niedzielę na godzinę 10 zaplanowaliśmy ewakuację mieszkańców, zaczęliśmy tworzyć kolumnę. A o godzinie 9.45 Rosjanie rozpoczęli ostrzały z gradów (wyrzutnie rakietowe – red.). Obwód chersoński błaga o korytarz humanitarny, a my nic nie możemy zrobić. Rosjanie twierdzą, że to ich strefa kontroli. Jaka strefa? O ewakuacji z innych miast też nie możemy na razie mówić, bo nie jesteśmy w stanie przeprowadzić jej nawet z okrążonego Mariupola. A chodzi tam o ponad 200 tys. ludzi. My teraz rozmawiamy, a oni tam umierają.
Angażują się w to międzynarodowe organizacje humanitarne? Czerwony Krzyż?
Czerwony Krzyż próbuje coś zrobić, ale niewiele się udaje. Co więcej, w niedzielę odmówili, gdy prosiliśmy, by byli obecni przy udzielaniu pomocy humanitarnej. Zabraniają tego także miejscowym pracownikom Czerwonego Krzyża, którzy chcą pomagać, nie zważając na ryzyko. Odmawiają też zgody na oznaczanie krzyżami samochodów ewakuujących ludzi. Jest z tym bardzo dużo problemów. Nasz premier dzwonił do szefa Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie, ale ich praca jest sparaliżowana. To bardzo źle, nie mamy żadnej międzynarodowej organizacji, która ma neutralny status i może prowadzić rozmowy.
A co z ONZ?