List arcybiskupa Gądeckiego pojawił się w czasie, gdy w Pałacu Staszica rozpoczynało się, zwołane z inicjatywy Polskiej Akademii Nauk, forum na temat praworządności. Idei – o czym mówił w rozmowie z „Rz” prof. Jerzy Duszyński, prezes PAN – abp Gądecki od początku sprzyjał. I choć przy stole rozmów usiedli głównie eksperci, przedstawiciele rządu, prezydenta, środowisk prawniczych, organizacji pozarządowych, a nie ma przy nim polityków, to jednak list arcybiskupa trzeba czytać jako swego rodzaju apel do nich. Być może nawet głównie do nich. Apel o wzniesienie się nad prywatne oraz partyjne interesy i postawienie na pierwszym miejscu interesu państwa i jego obywateli.
List ten na pewno będzie różnie interpretowany przez uczestników sporu wokół sądownictwa. Jedni – ci stojący po stronie PiS - z zadowoleniem przyjmą fragment o tym, żeby „polskie sprawy były załatwiane w Polsce”, bo przecież nawet prezydent Andrzej Duda mówił niedawno, że nie można pozwolić na to, by ktoś „w obcych językach [narzucał] jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy”.
Drugich – tych stojących po stronie opozycji - ucieszy zdanie, w którym arcybiskup pisze, że trzeba unikać tego „co mogłoby prowadzić do instytucjonalnego chaosu, a tym bardziej działań mających za cel doprowadzenie do zamętu”. A o chaosie i zamęcie mówi przecież zarówno PO, jak i PSL, na szeroko pojętej lewicy kończąc.
Wydaje się jednak, że nie o podlizanie się którejś ze stron idzie przewodniczącemu KEP. Oczywiście można powiedzieć, że stoi w rozkroku i próbuje swoim stanowiskiem zadowolić wszystkich. Trudno się temu dziwić. Katolicy – członkowie Kościoła – są po obu stronach barykady. Mają różne poglądy i różne interesy. Ale dobro państwa wymaga, by zostawić je nieco na boku.
Najważniejsza refleksja znalazła się w punkcie trzecim listu. „Kompromis jest możliwy, ponieważ pewne sprawy są podzielne. Nie musi być zwycięzców i pokonanych, tych, którzy mogą odejść z podniesioną głową, i tych, którzy wracają na tarczy” – podkreśla arcybiskup. Przywołuje w tym kontekście słowa Jana Pawła II z homilii dla przedstawicieli świata pracy, którą wygłosił w Gdańsku w roku 1987: „Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim”.