Chrabota: Spychanie JPII z cokołu

Pamięć o Janie Pawle II nie może sprowadzać się wyłącznie do kwestii nierozliczonej pedofilii, jakby historia Polski czy świata nic mu nie zawdzięczała.

Aktualizacja: 17.11.2020 12:25 Publikacja: 16.11.2020 19:18

Chrabota: Spychanie JPII z cokołu

Foto: Fotorzepa/Jakub Ostałowski

Wahadło historii jest w wiecznym ruchu. Wychyla się raz w lewo, raz w prawo. Niektórzy to wiedzą, inni nie chcą zauważać. I to ci ostatni ponoszą największe klęski. Historia nie daje im drugiej szansy. Badania opinii publicznej, które prezentujemy od wczoraj na czołówce „Rzeczpospolitej", są dla polskiego Kościoła katolickiego tragiczne. Nigdy nie były tak złe. Wynika z nich, że Kościół stracił najmłodsze pokolenie. To ludzie, którzy doń w swojej większości już nie wrócą. A już niedługo to właśnie oni będą tworzyć nową, świecką Polskę, w której dla roli Kościoła będzie zarezerwowany margines.

Ryzyko takiej przyszłości głosili od lat co bardziej światli duchowni i świeccy katolicy. Jednak Kościół hierarchiczny niewiele sobie z tego robił. Nie wyciągnął wniosków z dramatycznych losów Kościołów irlandzkiego czy amerykańskiego, uznając, że jego tytuł moralny jest inny, że Polacy mają katolicyzm w DNA, a status quo strzeże osoba świętego Jana Pawła II. Dlatego brnął w kolejne błędy, jak ryzykowne zbliżenie z polityką partyjną, tolerowanie bananowych republik zakonników i hierarchów czy kompletne ignorowanie konieczności rozliczenia się z problemem pedofilii wśród duchownych. A sprzeciw opinii publicznej powoli narastał.

Katalizatorem zmiany okazało się prowokujące zerwanie przez rządzących tzw. kompromisu aborcyjnego. Na ulice wyszły setki tysięcy kobiet oraz ludzi młodych i nawet jeśli protesty nie skończyły się w realnej polityce żadnym większym sukcesem, to zafundowały dzisiejszej młodzieży doświadczenie pokoleniowe, którego skutki zobaczymy w dalszej perspektywie i to nie tak odległej, jak sądzą liderzy prawicy. Skutki jesiennych strajków ujawnią się już przy najbliższych wyborach.

Ofiarą zaniedbań polskiego Kościoła staje się też, co dowodzą nasze badania, dotychczasowy patron polskich przemian – św. Jan Paweł II. Punktem wyjścia jest kwestia nadużyć seksualnych duchownych w czasie pontyfikatu polskiego papieża. Ponad 40 proc. Polaków uważa, że JPII wiedział o molestowaniu nieletnich przez duchownych. Tylko 33 proc. jest przekonane, że takiej wiedzy nie miał. Znacznie gorzej wygląda ocena praktycznych działań, które podejmował, by walczyć z nadużyciami seksualnymi duchownych. Ponad połowa badanych uważa, że nie podjął wystarczających działań, a 31 proc. – że żadnych. Po stronie Jana Pawła II w pierwszej kwestii stoi mniej niż jedna czwarta rodaków, a w drugiej tylko ok. 30 proc.

Nie wiem, czy to początek końca mitu pontyfikatu, ale jestem pewien, że te dane potwierdzają, iż skończyła się taryfa nietykalności pamięci polskiego papieża. To jedna strona monety. Drugą jest głęboko niesprawiedliwa i krzywdząca dla jego osoby, a zwłaszcza roli w polskiej historii – krytyka jego dokonań. Pamięć o Janie Pawle II sprowadza się w niej wyłącznie do kwestii nierozliczonej pedofilii, jakby historia Polski czy świata nic mu nie zawdzięczała. Jakby nie liczył się jego wkład w dialog ekumeniczny, zwrot Kościoła w stronę regionów światowego ubóstwa, polskie przebudzenie narodowe czy rozmontowanie komunizmu.

We wszystkich tych sprawach odegrał niebagatelną rolę i nie można o tym zapomnieć. A bez tej refleksji akcja lewicy dodawania naklejki „ofiar" do miejsc pamięci św. Jana Pawła II to tylko motywowana ideologicznie manipulacja, której nie wytłumaczą żadne usprawiedliwione intencje.

Wahadło historii jest w wiecznym ruchu. Wychyla się raz w lewo, raz w prawo. Niektórzy to wiedzą, inni nie chcą zauważać. I to ci ostatni ponoszą największe klęski. Historia nie daje im drugiej szansy. Badania opinii publicznej, które prezentujemy od wczoraj na czołówce „Rzeczpospolitej", są dla polskiego Kościoła katolickiego tragiczne. Nigdy nie były tak złe. Wynika z nich, że Kościół stracił najmłodsze pokolenie. To ludzie, którzy doń w swojej większości już nie wrócą. A już niedługo to właśnie oni będą tworzyć nową, świecką Polskę, w której dla roli Kościoła będzie zarezerwowany margines.

Pozostało 80% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich