Michał Szułdrzyński: Zamach stanu, czyli ulica i zagranica w wykonaniu PiS

Narracja o zamachu stanu to starannie przemyślana akcja. PiS próbuje grać na niewiedzy zagranicznych obserwatorów, głównie z otoczenia Donalda Trumpa. I przygotowuje polską wersję szturmu na Kapitol.

Publikacja: 11.02.2025 14:20

Doprowadzenie Zbigniewa Ziobry przed komisję ds. Pegasusa było momentem, w którym obóz PiS się zorie

Doprowadzenie Zbigniewa Ziobry przed komisję ds. Pegasusa było momentem, w którym obóz PiS się zorientował, że jest w stanie puścić w świat dowolne kłamstwo, ponieważ nikt za granicą nie będzie się martwił weryfikowaniem tego, co na anglojęzycznych kanałach pisze Republika czy prawicowi europosłowie

Foto: PAP/Rafał Guz

Aby zrozumieć, o co chodzi Prawu i Sprawiedliwości w operacji „zamach stanu”, trzeba się cofnąć do ostatniego dnia stycznia. Wówczas przed komisją śledczą do wyjaśnienia afery Pegasusa miał stanąć Zbigniew Ziobro.

Dlaczego PiS liczył na to, że policja będzie szturmować siedzibę TV Republika

Ponieważ wcześniej nie stawiał się na przesłuchania, na wniosek komisji sąd nakazał policji doprowadzić go siłą. Ziobry nie było jednak w domu, funkcjonariusze bezskutecznie pukali do należących do niego nieruchomości. Odnalazł się jednak niedługo przed godziną przesłuchania w Telewizji Republika. Była to pułapka zastawiona na obecnie rządzących. Gdyby policja zaczęła szturmować siedzibę sprzyjającej opozycji telewizji, wizerunkowo byłoby to fatalne. Gdyby zaś nie zrobiła nic, Ziobro wystawiłby powagę państwa na pośmiewisko.

Policjanci jednak zachowali pełny profesjonalizm. Po tym jak Tomasz Sakiewicz odprawił ich z kwitkiem spod drzwi, spokojnie poczekali przy wyjściu z pomieszczeń zajmowanych przez prywatną telewizję. I gdy Ziobro skończył, zabrali go do Sejmu. Choć do żadnego szturmu nie doszło, PiS i sprzyjające mu media puścili w świat komunikat o nielegalnym ataku policji na prywatną telewizję, co zostało podchwycone przez różne alt-rightowe środowiska za granicą.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Ping-pong i zamach stanu, czyli niebezpieczna gra w dwie Polski

To był moment, w którym obóz PiS się zorientował, że jest w stanie puścić w świat dowolne kłamstwo, ponieważ nikt za granicą nie będzie się martwił weryfikowaniem tego, co na anglojęzycznych kanałach pisze Republika czy prawicowi europosłowie. W dodatku sytuacja w Polsce jest tak zagmatwana, że zrozumienie meandrów obecnego kryzysu prawnego wymaga naprawdę szczegółowej wiedzy.

Doniesienie o zamachu stanu miało być pułapką na Adama Bodnara i Donalda Tuska

Dlatego na kolejne uderzenie nie trzeba było długo czekać. Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski, który był prawą ręką Zbigniewa Ziobry, przygotował wniosek do prokuratury w sprawie rzekomego zamachu stanu. Wniosek ten skierował do Michała Ostrowskiego, swego byłego podwładnego z czasów, gdy sam był prokuratorem krajowym. I to również miała być pułapka na obóz rządzący. W doniesieniu Święczkowski wskazał ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara jako rzekomo zamieszanego w zamach stanu. Dlatego gdy Bodnar zawiesił Ostrowskiego za prowadzenie „prywatnego” śledztwa z doniesienia Święczkowskiego, obóz PiS wykrzyknął, że Bodnar podjął decyzję we własnej sprawie, co ma dowodzić, że zarówno on, jak i Donald Tusk mają bać się tego śledztwa.

Jeśli są do tego śledztwa jakiekolwiek przesłanki, to PiS powinien w akcie oskarżenia wskazać przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego jako winnego sytuacji, w jakiej znalazło się polskie państwo. To Kaczyński stał za zamachem na Trybunał Konstytucyjny, który rozpoczął się od razu po wyborach w 2015 roku. Ówczesna premier Beata Szydło nie drukowała wówczas wyroków TK, a dziś Święczkowski za element zamachu stanu uznaje niepublikowanie wyroków kierowanego przez siebie ciała przez obecny rząd. Istna ironia losu.

Ale sytuacja wcale nie jest śmieszna. To bowiem działania PiS, najpierw wobec TK, a później wobec Sądu Najwyższego, doprowadziły do sytuacji, w której nie ma dziś żadnej bezstronnej i mającej autorytet instytucji, która byłaby w stanie rozwiązać ów węzeł gordyjski. To PiS podeptał autorytet Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, a dziś ma pretensje, że obóz rządzący i wiele prawnych autorytetów nie uznają władzy tych skrajnie upolitycznionych organów. I doniesienie Święczkowskiego o rzekomym zamachu stanu jest na to skrajne upolitycznienie kolejnym dowodem.

PiS chce wciągnąć administrację Donalda Trumpa do wojny z rządem Donalda Tuska

Ale adresatami tej operacji nie jest polska opinia publiczna. Cała ta hucpa została obliczona na amerykańskiego widza, a szczególnie na Donalda Trumpa. Doniesienia o tym, że gdzieś w Polsce prezes Trybunału Konstytucyjnego skierował doniesienie o próbie zamachu stanu przez Donalda Tuska i jego otoczenie, a zastępca prokuratora generalnego podjął w tej sprawie śledztwo i został za to zawieszony przez członka rządu, doskonale wpisują się w wizję świata, którą żyje sam Trump i jego alt-prawicowe otoczenie. Wiceprezydent J.D. Vance pisał już raz o „reżymie” Donalda Tuska, jego rzekomo „autorytarnych” zapędach i tłumieniu wolności słowa. Koalicja Obywatelska to dla amerykańskiej alt-prawicy globalistyczny, liberalny reżym prześladujący prawicową opozycję. I to oni są adresatami tego przedstawienia.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Jak reality show ze Zbigniewem Ziobrą wytłumaczyć francuskiej korespondentce?

Obóz Jarosława Kaczyńskiego realizuje dziś tak krytykowaną wcześniej przez siebie politykę „ulica i zagranica”. Zagranica, czyli próbowanie uderzenia w swoich politycznych przeciwników za pomocą naszego najważniejszego sojusznika, Stanów Zjednoczonych i ich obecnej administracji. Obóz PiS zwęszył szansę na to, by wykorzystać międzynarodową koniunkturę związaną z dojściem do władzy Trumpa do tego, by uzyskać zewnętrzną pomoc w walce z nielubianym przez siebie rządem.

Zamach stanu według PiS: Niebezpieczna próba rozhuśtania emocji społecznych

W dodatku celem tej operacji jest rozhuśtanie emocji społecznych również wewnątrz kraju. Legenda o zamachu stanu i „skręconym” śledztwie w tej sprawie, obok teorii o torturach i więźniach politycznych, ma się stać narzędziem politycznej mobilizacji zwolenników. W przypadku kłopotów z zatwierdzeniem ważności wyborów prezydenckich przez kwestionowane izby Sądu Najwyższego PiS zdaje się przygotować grunt pod opowieść o „ukradzionych wyborach” prezydenckich. Dobrze pamiętamy, że taka operacja w 2021 roku zakończyła się śmiercią kilku osób podczas szturmu na Kapitol, gdy zwolennicy Trumpa usiłowali nie dopuścić do zatwierdzenia wyniku wyborów, w których przegrał on z Joe Bidenem.

Niestety, wygląda to na próbę uzasadnienia jakiegoś wariantu ulicznego. Problem w tym, że dziś za polską granicą trwa wojna, a próba destabilizowania sytuacji politycznej jest dla naszego państwa więcej niż ryzykowna. A co gorsza, ani o milimetr nie przybliża nas do rozwiązania ustrojowego pata, w który wpakował Polskę PiS podczas swoich rządów.

Aby zrozumieć, o co chodzi Prawu i Sprawiedliwości w operacji „zamach stanu”, trzeba się cofnąć do ostatniego dnia stycznia. Wówczas przed komisją śledczą do wyjaśnienia afery Pegasusa miał stanąć Zbigniew Ziobro.

Dlaczego PiS liczył na to, że policja będzie szturmować siedzibę TV Republika

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Broń atomowa. Duda tego nie potrafi
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czego PiS nie zrozumiał, głosując przeciw rezolucji Parlamentu Europejskiego?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nie kwestionować roli NATO! Nie mamy realnej alternatywy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sondaże bezlitosne dla kandydata PiS. Czy wystawienie Karola Nawrockiego było błędem?
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Zełenski zaryzykował, czas na krok Putina. To już koniec wojny?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń