Wtorkowa wizyta polskiego prezydenta i premiera w USA była historyczna z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że świętowano 25. rocznicę wejścia Polski do NATO. Ale też miała miejsce dwa lata po rozpoczęciu przez Władimira Putina pełnoskalowej agresji na Ukrainę, w chwili wyraźnego zmęczenia Ukraińców wojną, gdy ich ofensywa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Wręcz przeciwnie: Rosjanie czynią w ostatnich tygodniach wyraźne postępy. Tymczasem w polityce amerykańskiej widać wyraźny pat w sprawie pomocy dla Ukrainy.
Rzadkie było również to, że prezydent USA zaprosił do siebie zarówno premiera jak i prezydenta, pochodzących z zupełnie różnych obozów politycznych, które na co dzień trwają w Polsce w bardzo głębokim sporze.
Czytaj więcej
Zapewnienie Joe Bidena, że „zaangażowanie Ameryki w Polskę jest żelazne” i Donald Tusk siedzący z Andrzejem Dudą po tej samej stronie stołu, dosłownie i w przenośni, oraz mówiący jednym głosem w kwestii bezpieczeństwa Polski – to zyskaliśmy dzięki wizycie polskiego premiera i prezydenta w USA.
Dlaczego Donald Tusk podkreślał jedność polskiej delegacji i zgodność jej podejścia ze stanowiskiem Joe Bidena?
W dodatku premier Donald Tusk nawiązał do zwycięstwa Joe Bidena nad Donaldem Trumpem w 2020 roku, które stało się dla opozycji w Polsce inspiracją do zwycięstwa nad obozem PiS, z którego wywodzi się Andrzej Duda.
Tym ważniejsze były słowa, które padły z ust premiera po wyjściu z Białego Domu. „Imponująca była jedność poglądów przy tym stole” – powiedział Tusk, podkreślając, że jedność panowała zarówno wewnątrz polskiej delegacji, jak i „ze stroną amerykańską praktycznie w każdej sprawie”.