Stefan Szczepłek: Mały finał, średnia gra

W meczu dwóch zawiedzionych po przegranych półfinałach Chorwacja okazała się minimalnie lepsza, ale spotkanie o trzecie miejsce nie było porywające.

Publikacja: 17.12.2022 20:16

Stefan Szczepłek: Mały finał, średnia gra

Foto: AFP

Wprawdzie obydwie drużyny grały ofensywnie, co zawsze się podoba, ale podobałoby się jeszcze bardziej, gdyby ich akcje były warte zapamiętania.

 Świat czeka na finał. Spotkaniem emocjonowali się więc najbardziej kibice Chorwacji i Maroka. Aż się boję napisać, że pewnie podobnie było w latach 1974 i 1982, kiedy w takich meczach brali udział Polacy. Chociaż, w 1974 raczej nie. Wtedy nasza reprezentacja podobała się wszystkim kibicom na świecie. 

Czytaj więcej

Mundial w Katarze. Medal za fajerwerki. Chorwacja wygrała z Marokiem!

Teraz, taką rolę jak Polacy wówczas do pewnego stopnia grali Marokańczycy. Z tą różnicą, że nie byli tak efektowni jak Polska wtedy, ale świetnie zorganizowani. Stali się bohaterami pewnie całej Afryki, a Maghrebu bez wątpienia. Awans do czwórki najlepszych reprezentacji świata to coś, czego żadna afrykańska drużyna nie doświadczyła. 

Chorwaci zapracowali na trzecie miejsce równą grą w całym turnieju, chociaż nie taką efektowną jak na mundialu 2018. Byli po prostu bardziej doświadczonym zespołem. Z mundialu w Rosji zostało siedmiu graczy, a większość obecnej kadry ma silniejszą pozycję w swoich klubach, niż piłkarze marokańscy. Chorwaci mają też od pięciu lat tego samego trenera Zlatko Dalicia. Zdobycie w tym czasie srebrnego i brązowego medalu mistrzostw świata to coś, o czym może marzyć każdy selekcjoner.

A jak się ma takich zawodników jak Luka Modrić czy Ivan Perisić, dwudziestoletniego Josko Gvardiola (jak Władysław Żmuda w roku 1974) czy bramkarza Dominika Livakovicia, to można spokojnie wychodzić na boisko przeciw każdemu przeciwnikowi.

W zespole Maroka są zawodnicy, którzy urodzili się poza ojczyzną, grają w zagranicznych klubach, kilku mogłoby bronić barw innych krajów, a wybrali Maroko. To sytuacja coraz częstsza w czołowych afrykańskich reprezentacjach, ale żadna z nich nie zaszła w mundialu tak daleko jak Maroko. 

FIFA postanowiła wyznaczyć na sędziego głównego drugiego co ważności meczu turnieju Katarczyka, żeby zrobić przyjemność gospodarzom. Dopóki wątpliwości nie było, a gra toczyła się wolno środku boiska, Katarczyk jakoś nadążał. Ale w polu karnym już nie. W 75. minucie Chorwacji należał się rzut karny, którego arbiter nie odgwizdał. Taka decyzja to kolejna kompromitująca FIFA.

Wprawdzie obydwie drużyny grały ofensywnie, co zawsze się podoba, ale podobałoby się jeszcze bardziej, gdyby ich akcje były warte zapamiętania.

 Świat czeka na finał. Spotkaniem emocjonowali się więc najbardziej kibice Chorwacji i Maroka. Aż się boję napisać, że pewnie podobnie było w latach 1974 i 1982, kiedy w takich meczach brali udział Polacy. Chociaż, w 1974 raczej nie. Wtedy nasza reprezentacja podobała się wszystkim kibicom na świecie. 

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Świat odrzuca demokrację i prawa człowieka. Co to oznacza dla Unii i Zachodu?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Słona cena sondażowych sukcesów Koalicji Obywatelskiej
Komentarze
PiS i PO wspólnie podważyły rolę Muzeum Auschwitz, uderzając w polską rację stanu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Musk, Zuckerberg i Netanjahu. Zwycięstwo Trumpa pogrąży nie tylko wokeizm
Komentarze
Bogusław Chrabota: Wołyń zaczynamy rozliczać