Minęło ponad 60 lat – i znów stoimy na granicy, i jedyne co możemy zaoferować narodowi, którego wolność dławiona jest przez Moskwę to „serca milczące na trwogę”. Tak, nałożymy sankcje na Rosję Putina – ale ten najwyraźniej o nie nie dba, Kreml się sam wyżywi, a mieszkańcy Rosji to dla tyrana z Moskwy tylko pionki w jego geopolitycznej grze. Tak, zatrzaśniemy przez Rosją wszystkie drzwi do Zachodu, ale ona już mówi, że Zachód to nie cały świat, a na wschodzie i południu też są kraje i narody, z którymi można rozmawiać i się przyjaźnić. Tak, przyjmiemy Ukraińców uciekających przed wojną – ale Polacy, jak żaden inny naród na świecie wiedzą dobrze, że żadne schronienie na obczyźnie nie zastąpi ojczystego domu.
Czytaj więcej
Wszystkie zewnętrzne konflikty przyciągają całą uwagę na jakiś czas. Później polityka będzie się toczyć wokół najważniejszych wewnętrznych tematów. Tak było w przypadku koronawirusa. Bardzo szybko rozpoczęła się kampania prezydencka i polaryzacja Polaków tematem pandemii. Teraz sytuacja jest inna, ale mechanizm będzie podobny – ocenia Michał Kolanko w rozmowie z Michałem Szułdrzyńskim.
Zachód zawiódł Ukrainę. My zawiedliśmy Ukrainę. Najpierw pozwoliliśmy odebrać jej część terytorium siłą – co miało nie zdarzać się już po II wojnie światowej. I przeszliśmy nad tym do porządku dziennego nadal udając, że w Moskwie mamy, być może trudnego, ale jednak partnera do uprawiania dyplomacji i ubijania interesów. Potem nie daliśmy jej żadnych gwarancji bezpieczeństwa, żadnego realnego sojuszu, żadnej tarczy przed zakusami Moskwy. A dziś patrzymy niemi z przerażenia jak o losie ponad 40-milionowego narodu znów decydują czołgi. A przecież my dobrze, za dobrze wiemy, jakie to uczucie, gdy w obliczu przyjaciół wobec agresji można usłyszeć co najwyżej dobre słowo. Przerabialiśmy to, gdy nas samych atakowano, pod wydumanym pretekstem, o 4 rano.
Ukraina musi wytrwać. My musimy przestać kalkulować. Sile musimy przeciwstawić siłę
Dziś historia się powtarza – z tą błogosławioną dla Polski różnicą, że dziś jesteśmy krajem Zachodu, bezpieczeństwo granic którego gwarantuje najsilniejszy Sojusz w historii świata. Ale wtedy, gdy nas atakowano o 4 rano, państw Zachodu, które „z krzyku załamanego/z zaciśniętych pięści/odlewały dzwon i serce/ milczące na trwogę” wiążące sojusze nie ocaliły. Rozzuchwalony agresor nie zatrzymał się – ruszył dalej i podpalił świat. Rany nosimy w sobie do dziś, choć przecież większość z nas zna tamte wydarzenia tylko z kart podręczników historii.