"I wtedy mógłbym rzec: trwaj chwilo, o chwilo, jesteś piękną!". Po wtorkowym nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu w sprawie kryzysu na granicy aż chciałoby się zawołać tak, jak Faust Goethego. Zrobiło się bowiem jakoś godniej, poważniej. I to nie z powodu zbliżającego się Narodowego Święta Niepodległości wystąpienia były jakby bardziej merytoryczne, co jakiś czas wybrzmiewały wezwania do jedności i solidarności. Zaczęło się od wspólnych oklasków wszystkich sił dla funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy pilnują polskich granic. Potem wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego, diametralnie różne od tego, które wygłosił w połowie października, gdy szukał w Sejmie poparcia do awantury z Brukselą. We wtorek nie grzmiał o Unii, nie mówił, że KE chce rozpocząć III wojnę światową. O Unii wyrażał się ciepło, podobnie jak o naszych sąsiadach i partnerach. Powstrzymywał się nawet przed atakowaniem opozycji. I dopiero gdy kilka razy złożył hołdy lenne prezesowi PiS, mieliśmy pewność, że premiera nie podmieniono, że to nie dubler, lecz prawdziwy Morawiecki.

Czytaj więcej

Premier na granicy. "Będziemy bronić pokoju w Europie"

Premier podkreślał, że białoruski dyktator realizuje agresywne plany Władimira Putina. I to prawda. Eksperci PISM przypominają, że sytuacja jest dlatego niebezpieczna, że incydenty graniczne były od lat ćwiczone przez armie rosyjską i białoruską w kolejnych odcinkach ćwiczeń Zapad, by sprawdzić jedność Unii Europejskiej i NATO. Zatem, owszem, odkładając na bok ironię i złośliwość, potrzeba nam dziś wyjątkowo ponadpartyjnej solidarności. Pięknie brzmią słowa premiera czy poniedziałkowe orędzie marszałek Elżbiety Witek z jednościowym przesłaniem. Ale to tylko słowa. Kretynka, kanalia to kilka innych słów, które płynęły ostatnio ze strony polityków PiS, a w TVP nieustannie leje się propaganda, politykom opozycji i niezależnym mediom zarzuca się służenie Łukaszence i Putinowi. Tak ma wyglądać jedność i zgoda?

Rację mieli ci liderzy opozycji, którzy jak Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz czy Tomasz Siemoniak apelowali o bieżące informowanie ich partii o sytuacji na granicy. Hasła jedności i solidarności nie mogą bowiem oznaczać szantażu moralnego, że opozycja ma siedzieć cicho i pozwalać PiS uprawiać swoją politykę. Kolejna ujawniona korespondencja otoczenia premiera pokazuje, że nawet najtrudniejsze kryzysy uważają za okazję do zbudowania wizerunku szefa rządu i partii. PiS ma już tyle za uszami, że nie dziwi, że opozycja jest nieufna wobec apeli o jedność.

Może więc to PiS wykona jakiś gest wobec opozycji, by pokazać, że naprawdę zależy mu na jedności i solidarności wobec agresji Łukaszenki/Putina? Jeden ze współpracowników premiera w ujawnionym mailu miał apelować do premiera w marcu o stanowczość w przestrzeganiu pandemicznych obostrzeń. „Spróbujmy chociaż na jeden weekend pokazać, że państwo działa" – pisał. Może więc teraz dla przykładu PiS pokaże, że na jeden długi weekend naprawdę wyciąga rękę do pozostałych sił w Sejmie? Może weekend bez szczucia na opozycję w TVP? Za trudne?