Polskie firmy padają przez konkurencję z Chin. Nowe przepisy UE mogą je dobić

Rynek zalewa rzeka tanich produktów bez atestów i badań. A rygorystyczne przepisy, nad jakimi pracuje Komisja Europejska, mogą wymierzyć kolejny cios rodzimym producentom i importerom zabawek.

Publikacja: 11.10.2024 04:11

Polskie firmy padają przez konkurencję z Chin. Nowe przepisy UE mogą je dobić

Foto: Adobe Stock

Firmy alarmują, że wciąż płyną do Polski miliony przesyłek z Chin z produktami w dumpingowych cenach. Będzie ich coraz więcej, ponieważ zaczyna się powoli sezon zakupów świątecznych. Przesyłki dostarczane są już w ciągu maksymalnie dziewięciu dni, za darmo, z możliwością darmowego zwrotu – alarmują producenci zabawek. Dla nich niepokojące jest też zjawisko darmowej i szybkiej dostawy z Chin, niezależnie od wartości zamówienia. Obecnie przesyłki z Chin docierają do Polski w dziewięć dni – to średnia dla ok. 70 proc. przesyłek z Temu, a nie jak kiedyś ponad 20 dni.


Paweł Krupecki

Chiny i nowe rozporządzenie UE w sprawie zabawek

Tymczasem Komisja Europejska nie dość, że dotychczas nie zrobiła z tym problemem nic, to jeszcze pracuje nad niesłychanie rygorystycznym rozporządzeniem regulującym bezpieczeństwo zabawek. – Projekt zawiera zbyt wiele wymagań w kwestiach, które nie mają absolutnie żadnego wpływu na bezpieczeństwo dzieci. Z tego powodu nie widzimy w projekcie rozwiązania, które faktycznie zmniejszyłoby liczbę niebezpiecznych zabawek na rynku UE – mówi Monika Chmielińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Branży Zabawek i Artykułów Dziecięcych. – Większość nowych przepisów to obciążenia administracyjne i finansowe, które będą musieli ponieść odpowiedzialni przedsiębiorcy, a które zostaną zignorowane przez tych nieuczciwych.

Czytaj więcej

AliExpress i Temu. Polscy sprzedawcy mają tego dość

Organizacja zwraca uwagę, że regulacje nie rozwiązują problemu przekraczania przez niebezpieczne zabawki granicy UE i uważa, że nie będzie to dla nich żadną przeszkodą, o ile w ogóle będą oni przestrzegać tych postanowień. Po wprowadzeniu nowych norm laboratoria fizycznie nie będą w stanie tak szybko przetestować wszystkich zabawek, a importerzy testują także towary sprowadzane spoza UE. Zbyt krótki okres przejściowy spowoduje, że część produkcji po jego upływie trzeba będzie zutylizować. – Tyle się nam mówi o ochronie środowiska, a wszystko na to wskazuje, że pełnowartościowe produkty będą musiały byś niszczone, bo ktoś nie wziął tego pod uwagę – mówi jeden z producentów.

W projekcie rozporządzenia znalazły się także inne zaskakujące rozwiązania, jak badanie wszystkich rodzajów zabawek, a nie tylko tych emitujących dźwięki, na poziom hałasu. Dochodzą także nowe regulacje odnośnie do składu tworzyw, z jktórych produkowane są zabawki. – Chińskie firmy się tym nie przejmują. Sprzedając przez Temu czy inne kanały internetowe, nie będą musiały zupełnie sprawdzać jakości, ponieważ to konsument wprowadza produkt na rynek – mówi kolejny z producentów.

11 września 2024 r. odbyło się w Brukseli spotkanie „Suwerenność na jednolitym rynku cyfrowym – przesłuchanie grupy EPP”, podczas którego europosłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz przekazała, że branża zabawek jest zaniepokojona działaniami azjatyckich platform i przedstawiła obawy polskiego przemysłu wobec np. Temu.

Niestety, przedstawiona na tym spotkaniu odpowiedź Komisji dotycząca Temu była – delikatnie mówiąc – zaskakująca. – Jesteśmy świadomi skarg, ale skarżący się powinni przedstawić dowody, zamiast narzekać – miał według uczestników spotkania stwierdzić przedstawiciel Komisji Europejskiej.

Przepisami w „ultra fast fashion”

Francja opracowuje przepisy nakładające opłaty na przesyłki z azjatyckich portali w celu ograniczenia zjawiska tzw. ultra fast fashion. KE po licznych skargach podobno przygotowuje projekt oclenia każdej takiej przesyłki i zniesienia limitu 150 euro, poniżej którego są z cła zwolnione.

– Sukces chińskich gigantów e-commerce wiąże się w dużej mierze z wykorzystywanym przez nich modelem biznesowym sprzedaży bezpośredniej, który pomógł im zbudować silną globalną pozycję, zwłaszcza na rynku handlu detalicznego odzieżą. Ten model sprzedaży bezpośredniej pozwala gigantom korzystać na podatkach i cłach, niższych opłatach terminalowych – mówi Patrycja Sass-Staniszewska, prezes Izby Gospodarki Elektronicznej. – Konieczne jest zatem zapewnienie sprawiedliwego i równego opodatkowania paczek wysyłanych bezpośrednio do konsumentów w UE, zapewnienie skutecznego egzekwowania przepisów UE i nadzoru rynku w odniesieniu do chińskich firm, a także uszczelnienie luk prawnych wykorzystywanych przez chińskich detalistów działających w modelu sprzedaży bezpośredniej. 

Polski rząd tymczasem prowadzi analizy. – W Ministerstwie Finansów trwają analizy dotyczące kwestii związanych z ograniczeniem potencjalnej nieuczciwej konkurencji ze strony zagranicznych platform handlu w internecie – przyznaje wydział prasowy resortu. Taką odpowiedź można jednak w MF usłyszeć od miesięcy i wciąż nie wiadomo, w jakim kierunku mogą pójść przepisy.

Jednocześnie resort przyznaje, że przepisy celne regulujące obrót towarowy z krajami trzecimi (w tym np. import towarów zakupionych poprzez platformy internetowe) pozostają w gestii Unii Europejskiej. KE przygotowała projekt zmian do unijnego kodeksu celnego oraz rozporządzeń Rady w sprawie Wspólnej Taryfy Celnej. – Obecnie trwają prace w Radzie UE nad tym projektem – podaje biuro prasowe MF.

To może być za mało. – Przepisy mogą pomóc, ale tylko wtedy, gdy będą dobrze egzekwowane i dostosowane do szybko zmieniającego się rynku e-commerce. Obecne działania Komisji Europejskiej, w tym likwidacja zwolnienia celnego i nowe regulacje bezpieczeństwa, to krok w stronę ochrony europejskiego rynku, ale ich skuteczność zależy od wdrożenia i możliwości obejścia przez chińskie platformy – mówi Katarzyna Iwanich, prezes Insightland z grupy Hexe Capital. – Zniesienie zwolnienia z cła dla przesyłek o wartości do 150 euro w praktyce może mieć ograniczony efekt, ponieważ sprzedawcy chińscy mogą znaleźć sposoby na obejście tych regulacji, np. przez sztuczne zaniżanie wartości produktów na fakturach lub korzystanie z pośredników magazynujących towary w UE.

Rząd walczy z nieuczciwą konkurencją z Chin. Nieskuteczne rozwiązanie

Temat chińskich platform w kontekście ochrony europejskich konsumentów do tej pory praktycznie niezauważalny stał się w tym roku jednym z istotnych elementów debaty publicznej na temat handlu internetowego.

– Nieuczciwa konkurencja z Chin znalazła się na liście priorytetów resortu rozwoju i technologii. O potrzebie ochrony konsumentów i przedsiębiorców mówią już zgodnie rządzący, federacje konsumentów, izby i zrzeszenia branżowe, a także sami przedsiębiorcy – zauważa Sebastian Błaszkiewicz, szef sprzedaży w Univio. – Zgodnie z informacjami z ostatnich dni Ministerstwo Rozwoju i Technologii podjęło próbę kontaktu bezpośrednio z irlandzkimi spółkami reprezentującymi Temu i Shein – co do skuteczności tego działania aktualnie nie ma informacji.

Jego zdaniem polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej w 2025 r. będzie czasem jeszcze większej intensyfikacji działań związanych z tym tematem. – Ale przepisy to tylko połowa sukcesu – równie ważna, jeśli nie najważniejsza, jest ich egzekucja. Kto tych przepisów powinien skutecznie pilnować, bo jak widać na naszym rodzimym przykładzie Poczty Polskiej, pewne rozwiązania są nieskuteczne – wyjaśnia ekspert.

-– W przypadku chińskich platform e-commerce i ich sprzedawców trzeba zadbać o to, aby grali oni wedle tych samych przepisów, jakie obowiązują pozostałych uczestników europejskiego rynku. To jednak nie oznacza, że wystarczy uszczelnić system kontroli i pilnować przestrzegania przez chińskie spółki wymogów prawnych i regulacyjnych obowiązujących w UE – mówi wprost Damian Siusta, menedżer ds. rozwoju w Postis w Polsce.

Firmy alarmują, że wciąż płyną do Polski miliony przesyłek z Chin z produktami w dumpingowych cenach. Będzie ich coraz więcej, ponieważ zaczyna się powoli sezon zakupów świątecznych. Przesyłki dostarczane są już w ciągu maksymalnie dziewięciu dni, za darmo, z możliwością darmowego zwrotu – alarmują producenci zabawek. Dla nich niepokojące jest też zjawisko darmowej i szybkiej dostawy z Chin, niezależnie od wartości zamówienia. Obecnie przesyłki z Chin docierają do Polski w dziewięć dni – to średnia dla ok. 70 proc. przesyłek z Temu, a nie jak kiedyś ponad 20 dni.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Handel
Sklepy z odzieżą i obuwiem kończą kwartał z przytupem
Handel
Eurocash dołącza do wojny cenowej. Surówka: pokażemy skalę polskiego rynku
Handel
Zakupy stanieją? 15 tys. małych sklepów chce więcej promocji i niższych cen
Handel
Lidl podnosi poprzeczkę. Wyzwanie dla Biedronki