Od początku roku rynek sprzedaży detalicznej skurczył się o ponad 3 tys. lokalizacji, do 373 tys. – wynika z danych zebranych przez wywiadownię Dun & Bradstreet Poland dla „Rzeczpospolitej”. Procentowo wynik nie wydaje się być wysoki, ale to odwrócenie trendu z ostatnich lat, kiedy sklepów znikało znacznie mniej.
Wskazywało to na stabilizację sektora, niemniej pandemia ponownie wywróciła sytuację do góry nogami. Silny zwrot w stronę handlu internetowego spowodował, że popularność stacjonarnych sklepów ponownie spadła. A to dopiero początek.
Sieci rosną w siłę
– Jeśli tak wysoki trend utrzyma się w kolejnych sześciu miesiącach, to na koniec 2022 r. można spodziewać się rekordowo wysokiej w ostatnich latach liczby upadłości, przekraczającej 5 tys. likwidacji – mówi Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet Poland. Dodatkowo, tylko w pierwszym półroczu ponad 4,5 tys. stacjonarnych sklepów już zawiesiło działalność.
Lista najmocniej kurczących się sektorów się nie zmienia: najszybciej z rynku znikają sklepy ogólnospożywcze, których zlikwidowano 644, zniknęły też 532 sklepy niewyspecjalizowane oraz 487 odzieżowych. – Teraz płacimy wysoki rachunek za dwa ostatnie lata pandemii Covid-19 i kolejno po sobie występujące lockdowny. Dodatkowo handel detaliczny coraz bardziej odczuwa wpływ rozwoju e-commerce, którego udział w rynku gwałtownie rośnie – dodaje.