System w końcu ulega zmianie, ponieważ stał się nieczytelny. Obecnie najwyższe klasy energetyczne oznaczone są już A+++, zatem kolejne ich podniesienie spowodowałoby już absurdy rzędu pięciu plusów czy więcej. W ostatnich 25 latach zużycie energii przez sprzęt AGD spadło o ok. 70 proc., ale wciąż jest przestrzeń do poprawy wskaźników.
Obecnie dostępne na rynku urządzenia według nowych oznaczeń trafią do klasy C lub D, zatem rynek będzie miał możliwość dużej poprawy wskaźników, by nowe modele trafiały do klas jeszcze wyższych. Na nowej etykiecie znajdzie się też informacja o poziomie zużycia np. wody czy generowanym hałasie.
Zmiany już widać
– Ten moment to także pretekst, by pokazać Polakom, jak ważne jest oszczędzanie energii, co deklaruje ok. 90 proc. badanych – mówi Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska. – Gdy były wprowadzane etykiety, pozwoliło to rozróżniać konsumentom, które sprzęty są bardziej efektywne energetycznie, a co za tym idzie, gdzie można połączyć korzyść ekologiczną i energetyczną.
Zmiana dotyczy na początek głównych kategorii AGD, ale także telewizorów. Jednak głównie chodzi o AGD, to ta kategoria odpowiada za 50 proc. zużycia energii w gospodarstwach domowych. Różnice są duże – ponad dziesięcioletnia lodówka zużywa rocznie energię za 325 zł, ta zaś najnowszej generacji – za 117 zł. To różnica w skali gospodarstwa domowego, w skali gospodarki daje to w dekadę ponad 2 mld zł oszczędności, jeśli wymianie ulegnie tylko 1 mln z tych przestarzałych. Zmiana dotyczy nie tylko wymiany etykiet.