Najnowsza wiadomość z rosyjskiego rynku: operatorzy komórkowi podnieśli taryfy opłat, bo gwałtownie rosną ich własne koszty. Ceny wynajmu miejsca na serwerach wzrosły o 25 proc., w efekcie zwiększonego popytu ze strony firm, które wskutek sankcji i wycofywania się zagranicznych dostawców usług chmurowych zdecydowały się przenieść infrastrukturę przechowywania danych z zagranicznych serwerów na rodzime.
Brak importowanych z Zachodu części do rosyjskich serwerowni (głównie urządzeń do chłodzenia) spowodował wstrzymanie budowy nowych centrów danych. Lokalne zamienniki nie spełniają kryteriów jakościowych. Azja odmawia dostaw, bojąc się sankcji. Od napaści Putina na Ukrainę ceny za przechowywanie danych wzrosły w Rosji o 80 proc.
Sytuacja w IT uderza w bankowość. Według różnych szacunków w rosyjskich bankach 70–80 proc. software’u jest z importu. Oficjalnie banki zapewniają, że pracują nad alternatywnymi rozwiązaniami produktów do tej pory kupowanych w IBM, Oracle, Cisco czy Microsofcie. Eksperci uważają szybkie zastąpienie tak dużego importu wysokich technologii za mało realne.
Czytaj więcej
Kiedy Marvell, producent mikroprocesorów z Doliny Krzemowej, dowiedział się, że jeden z jego elementów znalazł się w rosyjskim dronie rozpoznania przechwyconym w 2016 r., postanowił zbadać, jak do tego doszło.
Zła sytuacja panuje w sektorze telekomunikacyjnym i elektronicznym. Dziesiątki tysięcy specjalistów IT opuściło kraj po agresji na Ukrainę; Rosja ma jeden zakład (Mikron w Zielonogradzku pod Kaliningradem), który może produkować procesory. Ale do tego musi zostać gruntownie zmodernizowany kosztem ok. 1 mld euro.