Komisja Europejska przedstawiła pakiet 12 propozycji legislacyjnych, które mają zmienić sposób, w jaki podróżujemy, mieszkamy, wytwarzamy dobra i handlujemy z resztą świata. – Gospodarka oparta na paliwach kopalnych osiągnęła swoje granice. Europa była pierwszym kontynentem, który ogłosił, że będzie neutralny dla klimatu w 2050 r., a teraz jesteśmy pierwszymi, którzy przedstawiają konkretny plan działania – mówiła w środę Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE.
Czytaj także: Klimatyczne przyspieszenie w Unii Europejskiej
UE od lat walczy ze zmianą klimatyczną, jej dotychczasowym celem było obniżenie emisji CO2 o 40 proc. do 2055 r. Pogłębienie tej redukcji wymaga pójścia dalej z mechanizmami już istniejącymi, jak np. Europejski System Handlu Emisjami (ETS). Firmy nim objęte mogą dostać część uprawnień do emisji CO2, za resztę płacą. Darmowa pula będzie coraz mniejsza, co oznacza, że koszty emisji wzrosną, zmuszając biznes do szybszego przechodzenia na technologie nisko- lub zeroemisyjne.
Ponieważ to nie wystarczy, Komisja Europejska zdecydowała się na podobny system dla dwóch obszarów gospodarki, do tej pory nieobjętych ETS – transportu i budownictwa. To nie kierowca ani nie właściciel mieszkania czy jego użytkownik będzie płacił za prawo do emisji CO2, tylko producent energii dostarczanej tym odbiorcom.
W obawie, że przenoszenie kosztów na odbiorców nastąpi szybciej niż dostosowanie technologiczne, KE proponuje stworzenie funduszu socjalnego. Dostanie on jedną czwartą przychodów z nowego ETS i będzie rozdzielany pomiędzy gospodarstwa domowe najbardziej zagrożone ubóstwem energetycznym. Mimo tych kompensat nowy ETS jest jednak krytykowany przez rządy państw UE, obawiające się niepokojów społecznych, a nawet przez Zielonych. – Proklimatyczne środowiska są przeciw, bo ta propozycja doprowadzi do toksycznej debaty publicznej – mówi Pascal Canfin, francuski Zielony, szef Komisji Środowiska Parlamentu Europejskiego.