Gastronomia najpierw zmagała się ze skutkami pandemii, a teraz firmom dochodzą kolejne wyzwania w postaci wzrostu kosztów czy wojny na wschodzie. – Inwazja Rosji na Ukrainę jest przede wszystkim tragedią dla naszych sąsiadów oraz dziesiątek tysięcy ukraińskich pracowników polskiej gastronomii, których rodziny pozostały za wschodnią granicą. Niesie ona jednak również skutki gospodarcze, które mogą dotknąć rynek gastronomiczny – mówi Paweł Aksamit, prezes Stava.
– Dalszy wzrost cen energii i inflacja mogą uszczuplić portfele konsumentów i jednocześnie podnosić koszty funkcjonowania gastronomii. Można spodziewać się także wzrostu cen żywności – dodaje.
Uspokojenie nastrojów
Restauratorzy przyznają, że w pierwszych dniach wojny sale opustoszały, ale sytuacja wróciła już do normy. – Ludzie chcą namiastki normalności – przyznaje jeden ze stołecznych. Niemniej to kolejne wyzwanie dla rynku, a innych nie brakuje. Firmy mocno zaangażowały się w pomoc uchodźcom, przekazując posiłki.
Z raportu firmy Stava, który „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza, wynika, że wartość rynku gastronomicznego wzrosła w 2021 r. o 14,1 proc., do 25,9 mld zł. Ograniczenie lockdownów spowodowało wielką zmianę i odwrócenie boomu na dostawy, w efekcie wartość takich zamówień spadła o 11 proc. – do 8,9 mld zł.