Dlaczego Słowacja może rozwijać się w tempie 10 proc., czyli szybszym niż Polska, a jednocześnie mieć niższą inflację?
Po pierwsze, jeśli spojrzy się na ostatnie pięć lat, to wzrost wynagrodzeń był znacznie niższy niż przyrost produktywności w gospodarce. Ponadto związki zawodowe są relatywnie słabe na Słowacji, co pozwoliło utrzymywać presję płacową w ryzach. Poza tym umacniająca się korona pomagała ograniczać inflację, a fakt, że większość wzrostu gospodarczego ma źródło w popycie zewnętrznym, a nie wewnętrznym, zapobiega przegrzaniu gospodarki.
Myślę, że nie będzie wielkich problemów, ale oczywiście jest pewne ryzyko. Możemy zrobić na tym dobry biznes, ale jeśli polityka fiskalna będzie nieodpowiedzialna, to euro może stać się ciężarem. A zatem ryzyko leży po stronie braku wystarczającej konsolidacji finansów publicznych w przyszłości. Choć nie jest ono wielkie. Innym problemem mogą być szoki zewnętrzne. Jeśli nastąpi znaczny wzrost cen żywności lub paliw spowodowany czynnikami zewnętrznymi, to społeczeństwo może myśleć, że za podwyższone ceny odpowiedzialne jest euro. Może to podważyć zaufanie do wspólnej waluty.
Słowacy rozumieją, że euro oznacza większą stabilność i lepsze perspektywy, jednak istnieją obawy przed wzrostem cen. Nasz bank i rząd muszą zatem podjąć się zadania monitorowania cen i wywierania presji na firmy, żeby ich nie podnosiły tylko ze względu na fakt, że są denominowane w euro.
Są różne metody. Będzie wprowadzone częste raportowanie poziomu cen, aby pokazać ludziom, jak się one zmieniają w pierwszych dniach po przyjęciu euro. Będą też organizowane grupy monitorujące sklepy i ceny. Możliwe, że zostanie wprowadzona czarna lista firm, które podnoszą ceny bez fundamentalnych powodów. Dla tych, którzy znajdą się na liście, będzie to oznaczało uszczerbek na wizerunku. Będziemy się też starali namówić firmy, aby przyjęły kodeks etyczny euro. Ci, którzy to uczynią, będą mogli zamieścić specjalną informację dla klientów pokazującą, że dołączyli do inicjatywy. To będzie rodzaj presji psychologicznej wywieranej na firmy. Ale mimo to szacujemy, że z powodu zaokrąglania cen inflacja może się zwiększyć o około 0,3 pkt proc.