Na odległy rynek z zainteresowaniem spogląda największy polski producent jednośladów – grupa Arkus & Romet. Firma miałaby niewielkie szanse wejścia na chiński rynek z rowerami, ale mogłaby zainteresować pojazdem elektrycznym. Jego prototyp przechodzi właśnie homologację. – Na razie nie podejmujemy jeszcze żadnych decyzji. Ale to największa szansa, by zaangażować się we współpracę z chińskimi firmami – mówi wiceprezes Arkus & Romet Bogdan Brzuszek.
Na rozszerzenie współpracy z chińskimi firmami liczy Amica Wronki, sprowadzająca z Chin komponenty do produkcji sprzętu AGD. – To perspektywiczna współpraca – podkreśla prezes Jacek Rutkowski. Ale zwraca uwagę na zagrożenia, z jakimi polskie firmy muszą się liczyć: to inflacja, aprecjacja juana i wzrost płac mogące osłabiać konkurencyjność chińskich dostawców.
Według wiceprezesa Mercor SA (sprowadza z Chin komponenty do produkcji drzwi ognioodpornych) Grzegorza Lisewskiego zagrożeniem jest także brak wiedzy i doświadczenia firm wchodzących na chiński rynek oraz kwestia ochrony własności intelektualnej.
Rolę przewodnika dla firm wchodzących na chiński rynek chce odgrywać Bank HSBC. – Zamierzamy nie tylko dostarczać rozwiązania finansowe, ale również służyć pomocą w sprawach niezwiązanych z samym finansowaniem – mówi Andrzej Puta, dyrektor departamentu finansowania handlu HSBC Bank Polska. Bank szacuje, że do końca tego roku liczba jego klientów handlujących z Chinami wzrośnie o 40 proc.
Tymczasem w wymianie gospodarczej może zwiększyć się także polski eksport. W ubiegłym tygodniu Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych przyjmowała w Warszawie misję 45 chińskich firm z sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy szukali partnerów, od których mogliby importować produkty do Chin. Największe zainteresowanie budziły m.in. produkty spożywcze, artykuły chemiczne i materiały budowlane.