Z najnowszej edycji badania GfK Current Consumer Mood wynika, że obecnie aż 63 proc. Polaków deklaruje, że stara się oszczędzać. Jeszcze rok temu przeważały opinie o chęci wydawania, co konsumenci mogli tłumaczyć tym, że pieniądze i tak tracą na wartości. Mimo iż inflacja nadal rośnie, to jednak natłok negatywnych informacji z gospodarki powoduje, że pojawiają się obawy o przyszłość, co skutecznie ogranicza zapał zakupowy.
Zmiana nastawienia
– Coraz mniej osób robi to z myślą o większych inwestycjach, takich jak zakup domu, mieszkania czy samochodu. Rzadziej też odkładamy pieniądze na podróże. Na przestrzeni ostatnich miesięcy wyraźnie wzrósł odsetek konsumentów odkładających pieniądze na czarną godzinę – w czerwcu zadeklarowała tak ponad połowa Polaków – mówi Katarzyna Żakowska z GfK.
– Co więcej, zmieniły się sposoby oszczędzania. Zdecydowanie rzadziej odkładamy pieniądze w gotówce, a w zamian szukamy lepiej oprocentowanych lokat i kont oszczędnościowych lub decydujemy się inwestować, np. w złoto czy inne kruszce – dodaje.
Zdaniem ekonomistów takiej reakcji można się było spodziewać i jest ona standardowa. – Ale nieracjonalna, obecnie oszczędzanie prowadzi do zdecydowanego pogorszenia stopy życia. To, co ewentualnie należy robić, to chronić już zebrany kapitał przed utratą jego wartości/siły nabywczej – mówi Błażej Podgórski z Kolegium Finansów i Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego. Czy taka zmiana postaw zakupowych oznacza, że właśnie kończy się boom zakupowy wywołany wysokimi cenami i ucieczką od gotówki? – Bardziej utożsamiałbym go z odbiciem pocovidowym i efektem wcześniejszego dodruku pieniądza. Ale niewątpliwie wzrost cen i problemy z łańcuchami dostaw też miały wpływ – dodaje.