Za 1 dol. płacono w czwartek w Moskwie nawet 117,5 rubla. Co prawda w zeszłym tygodniu kurs dochodził na rynkach azjatyckich do 119 rubli, ale na rynku moskiewskim dolar nigdy wcześniej nie kosztował więcej niż 110 rubli. Wyprzedaż rosyjskiej waluty była reakcją inwestorów na obcięcie przez agencje Fitch i Moody’s rosyjskich ratingów kredytowych do „śmieciowych” poziomów. Akcje spółek z Rosji zostały natomiast usunięte z indeksów MSCI oraz FTSE Russell. Giełda w Moskwie była zamknięta już czwarty dzień z rzędu, a na giełdzie londyńskiej zawieszono handel kwitami depozytowymi 27 spółek powiązanych z Rosją. Wiele z nich stało się w ostatnich dniach spółkami groszowymi, jak choćby Sbierbank, który od 18 lutego stracił 99,7 proc., lub Gazprom, który spadł w tym czasie o 97 proc.
Na rynkach europejskich wciąż było nerwowo, a większość indeksów lekko spadała w trakcie sesji. Wciąż były pod presją spółki mające ekspozycję na Rosję i Ukrainę. W paneuropejskim indeksie Stoxx Europe 600 są 22 firmy, które uzyskują ponad 5 proc. przychodów z rynku rosyjskiego. Według wyliczeń agencji Bloomberga od początku wojny kapitalizacja tych spółek spadła o 100 mld dol.
–Nikt nie wie, kiedy się to skończy. Jesteśmy w środowisku maksymalnej niepewności, które wymaga przemyślenia strategii przez wielu inwestorów – wskazuje Peter Garnry, strateg Saxo Banku.
Czytaj więcej
Z USA 10 mld dolarów i 1,2 mld euro z Unii - na taką pomocy w najbliższym czasie może liczyć Ukraina. Wczoraj Bruksela zakazała dostaw do Rosji europejskiej waluty - banknotów euro.
Wiele spółek liczy już potencjalne straty, które mogą ponieść z powodu konfliktu. Bank Societe Generale, wypracowujący w Rosji 3 proc. swoich przychodów i zaangażowany w tamtejsze aktywa na około 20 mld dol., opublikował komunikat, w którym stwierdził, że ma wystarczający bufor kapitałowy, by poradzić sobie nawet z najbardziej ekstremalnym scenariuszem, przewidującym konfiskatę jego aktywów w Rosji. Akcje Societe Generale traciły w czwartek ponad 1 proc., a od początku wojny spadły o 19 proc.