Za 1 dolara płacono w piątek już nawet poniżej 3,70 zł. Od początku roku polska waluta umocniła się wobec amerykańskiej o 12,7 proc. Mocniej zyskało w tym czasie jedynie peso meksykańskie: aż 14,3 proc.
Dolar od początku roku słabł wobec niemal wszystkich liczących się walut, w tym tych z naszego regionu. Korona czeska umocniła się do amerykańskiej waluty o 11,4 proc. a forint węgierski o 8,2 proc. Euro zyskało wówczas 8,1 proc. Spośród liczących się walut osłabły w tym czasie w stosunku do amerykańskiej jedynie dolar Hongkongu (spadek o 0,7 proc.), peso kolumbijskie (przecena o 1,6 proc.), real brazylijski (spadek o 1,6 proc.) oraz peso argentyńskie (osłabienie o 3,7 proc.).
Po listopadowych wyborach prezydenckich w USA dolar szybko zyskiwał wobec złotego, euro oraz większości walut świata. Inwestorzy obstawiali wówczas scenariusz, w którym administracja Trumpa swoimi działaniami prowadzi do znaczącego przyspieszenia wzrostu gospodarczego w USA, inflacja przyspiesza, a Fed podnosi stopy procentowe co najmniej trzy razy w 2018 r.
Wydarzenia I półrocza zrewidowały jednak te poglądy. Administracja Trumpa napotkała na problemy z wdrażaniem swojego programu (miała też kłopoty w związku z mocno rozdmuchaną sprawą rzekomej rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory), a dane gospodarcze z USA częściej rozczarowywały niż pozytywnie zaskakiwały. Analitycy zaczęli się spodziewać, że Fed nie będzie zacieśniał polityki pieniężnej tak szybko jak wcześniej oczekiwano.
Tymczasem ze strefy euro napływały coraz lepsze dane gospodarcze, a rynek zaczął spodziewać się tego, że Europejski Bank Centralny wcześniej, niż oczekiwano, może odchodzić od ultraluźnej polityki pieniężnej. Na początku zeszłego tygodnia podsycił te oczekiwania Mario Draghi, prezes EBC, mówiąc o presji reflacyjnej w strefie euro.